~CHAPTER 22~
"Oh, Ruki, czyż to ty jesteś Ruki?" & "Kai-otousan"
Nie,
tego ja się nie spodziewałam. 30 komentarzy?! Przerośliście moje najśmielsze
marzenia XD Boże, jesteście wspaniali, a ja Wam się tak odpłacam ;_; Jestem
niedobrym Rukim ;_; Tak dłygo nie dodaję chapterów... ale to naprawdę nie jest
moja wina. Miałam za dużo nauki, teraz postaram się poprawić <3 Dobra,
stwierdziłam, że zmienię swoją politykę co do komentarzy. nie będę teraz
odpisywać wszystkim, bo jest Was za dużo XD Będę odpisywać tym, którym uznam,
że muszę ;3
SANOI: Snuj domysły! Snuj je! Nawet nie
wiesz jaką mam radochę jak czytam coś takiego XD
INA:
Twój komentarz mnie rozbroił XD Po prostu mnie powalił XD Ja też za Wami
tęskniłam ;3
PAULINA: Wybacz, że teraz tak się skupiło na
Aoim i Uru. Nie martw się, w tym Chapterze dostaniesz niezłą partię Rukiego i
Reia ;3 Nie wiem czy dam radę oszczędzić Ci płaczu, to zależy jaką osobą jesteś
i jakie rzeczy jak odbierasz ;3 Ale jeżeli jesteś wrażliwa, to
wątpię... ^^"
TOSHI-CHAN: Naprawdę się cieszę, że dzięki mnie
zaczęłaś pisać ^^ Nawet nie wiesz jak <3 I pisz komentarze! Pewnie, że Cię
nie wyśmieję, ale pisz <3 Ja je kocham XD
I
jak już mówiłam, nie porzucam bloga. To, że długo nie ma notki, to nie znaczy,
że nie będę go kontynuować. Naprawdę, dziękuję Wam za wsparcie i za porządny
ochrzan, a ten ktoś o kim mówię będzie wiedział <3
Tak więc, miłego czytania ;D
-----------------------------------------------
(Uruha)
Zajechałem
pod apartamentowiec, w którym mieszkał Kai. Strażnik przy bramie tylko
uśmiechnął się widząc mnie i przepuścił bez zatrzymywania. Starszy, uczciwy
pan. Zaparkowałem i wszedłem do budynku. Wjechałem windą na szesnaste piętro w
towarzystwie przemiłych starszych pań, które śmiało komentowały dzisiejszą
młodzież. No cóż, czym byłby świat bez uroczych pań z osiedla? Odetchnąłem, gdy
już wysiadłem z windy. Nacisnąłem dzwonek przy drzwiach z numerkiem
dziewięćdziesiąt sześć i plakietką 'Yutaka'. Zawsze się śmialiśmy z numeru
mieszkania Kaia, gdyż odwrotność tej liczby była bardzo interesująca. Oh, ten
nasz Kai, zawsze mu się coś fajnego trafiało, a teraz? Właśnie... jaki był
powód jego zachowania? Co takiego się stało? Roztrzęsiony Kai. Hmm... będę
musiał się do tego przyzwyczaić. Te dwa słowa zupełnie do siebie nie pasowały.
Nacisnąłem dzwonek jeszcze raz, zirytowany tym, że nikt mi jeszcze nie
otworzył. Teraz dopiero usłyszałem kroki i drzwi wreszcie się uchyliły.
Wszedłem do środka przyglądając się bacznie Kaiowi. Naprawdę sprawiał wrażenie
roztrzęsionego.
-Cześć
Kai, co się stało takiego?
-Nie,
nie, w sumie nic...
Westchnąłem.
No to nie będzie łatwo. Zatrzymałem go kładąc mu rękę na ramieniu.
-Kai,-spojrzałem na niego uważnie-jeżeli zadzwoniłeś bez powodu, to nie ręczę za siebie. Już nawet nie powiem co mi przerwałeś, ale jeżeli mi przerwałeś, żeby mi teraz powiedzieć, że to nic, to pierwszy raz w życiu cię uderzę.
-Kai,-spojrzałem na niego uważnie-jeżeli zadzwoniłeś bez powodu, to nie ręczę za siebie. Już nawet nie powiem co mi przerwałeś, ale jeżeli mi przerwałeś, żeby mi teraz powiedzieć, że to nic, to pierwszy raz w życiu cię uderzę.
-Może
najpierw usiądź...
Teraz
to on westchnął. Był zdenerwowany i było to po nim widać. Zdjąłem buty, kurtkę
i wszedłem dalej, cały czas patrząc na niego. Rozglądał się gorączkowo, jakby
myśląc intensywnie. Rozsiadłem się wygodnie w kuchni.
-A
więc słucham. Co się stało?
Kai
stanął przede mną wyraźnie zrezygnowany i znowu westchnął.
-A
nie powiesz chłopakom...?
-Jeżeli
prosisz, to pewnie, że nie-uśmiechnąłem się.
Zaczynałem
się niepokoić. Takie zachowanie u Tanabe było bardzo dziwne.
-Chodź.
Perkusista
poszedł w stronę swojej sypialni. Otworzył drzwi i stanął w nich pokazując mi
gestem, żebym wszedł do środka. Gdy już się tam znalazłem, stanąłem jak
wryty.
-Tylko
nie krzycz, bo ją obudzisz, proszę.
Patrzyłem
z niedowierzaniem. W łóżku naszego lidera spała spokojnie dziewczyna. Już teraz
mogłem zauważyć jaka była drobna i niziutka. Miała rozsypane na białej poduszce
długie blond włosy. Wyglądała ślicznie, trochę jak anioł. Usta miała lekko
uchylone w uśmiechu, a policzki zarumienione. Wyglądała na spokojną, a rękami
obejmowała brzuch. Spojrzałem na Kaia pytająco podnosząc jedną brew i oczekując
wyjaśnień. Szatyn znowu westchnął.
-Uru
to... moja dziewczyna...
Zamrugałem
kilka razy zanim to do mnie dotarło.
-Haa...?-Zacząłem
cicho uśmiechając się.-A co w tym złego? To chyba dobrze, nie?
No
i tylko o to mu chodziło? Nie, nie, nie, coś mi tu nie grało.
-I
jest ze mną w ciąży.
-----------------------------------
(Aoi)
Minął
miesiąc. Zaczynało mnie to wszystko coraz bardziej denerwować. Kaoru nie
zaprzestał tych swoich gierek, a na dodatek Uruhy prawie nie widywałem, odkąd
wtedy zadzwonił do niego Kai. Przesiadywał u niego całymi dniami i nocami i
nawet nie powiedział mi czemu. Gdy tylko próbowałem się go o to zapytać mówił,
że nie może mi powiedzieć. I takim sposobem widywałem go jedynie na próbach, na
które przyjeżdżał z Kaiem i z nim również odjeżdżał. Rano, gdy się budziłem już
go nie było i wracał późno w nocy, gdy już zazwyczaj spałem. To prawda, kocham
go, ale taki związek zaczynał mnie naprawdę męczyć. Na domiar złego, Kaoru się
rozkręcał i zaczynał uciekać się do coraz to nowszych sztuczek. Podrzucał do
mojej szuflady swoją bieliznę, chodził nago po domu, albo zdarzało mu się na
mnie wpadać i ocierać się o to strategiczne miejsce. Pewnie chciał, żeby Uruha
się na niego złościł, ale na jego nieszczęście Kouyou nigdy nie widział, bo go
po prostu nie było. Denerwowało mnie to. Cała ta sytuacja. Obaj mnie
denerwowali. I Kaoru i Kouyou. Coś czułem, że jeszcze trochę i nie wytrzymam.
No cóż... Zgasiłem światło i położyłem się sam, tak jak ostatnio. Ciekawe czy
Uru jeszcze mnie w ogóle kochał i co on sobie wyobrażał. Zamknąłem oczy. Oby
miał dobre usprawiedliwienie.
--------------------------------------
(Reita)
Obudziłem
się rano słysząc ten straszny i natarczywy dźwięk. Wyciągnąłem rękę na ślepo
wyłączając to dzwoniące ustrojstwo zwane budzikiem. Otworzyłem oczy i
uśmiechnąłem się na widok, który mnie zastał. Leżałem tuląc do siebie śpiącego
Rukiego, który na dodatek uśmiechał się przez sen, tak szczerze i słodko. Tknął
mnie ten widok. Zdałem sobie sprawę, że pierwszy raz się tak uśmiechał. Czyżby
zaczynał się przełamywać? Fajnie by było. Bardzo bym chciał, żeby przełamał te
bariery, które nie pozwalały mu żyć normalnie. Ahh, Reita, powoli, wszystko w
swoim czasie. Teraz musisz ruszyć dupsko z wyrka. Wstając przykryłem Rukiego
szczelniej kołdrą. Zawinął się w nią bardziej, jakby się do kogoś tulił. Ooh,
słodko. No i że on ma być z Yuuno niby? Przecież to uke jest! No... był za
słodki, żeby być seme. Uuh, to niemożliwe. Reita, uspokój się. Poczochrałem mu
włosy delikatnie i zszedłem na dół ogarnąć się. Gdy już to zrobiłem, otworzyłem
lodówkę. Hmm... co by tu zrobić Rukiemu na śniadanie do szkoły? Pomijając fakt,
że nie umiem robić bento to pozostały mi tylko dwie możliwości. Kanapki, albo
nic. No cóż, będzie musiał przeżyć na moich kanapkach. Miejmy nadzieję, że mu
nie zaszkodzą. Gdy skończyłem je robić ładnie wszystko zapakowałem i włożyłem
chłopakowi do szkolnej torby. Poszedłem spowrotem na górę patrząc na wciąż
śpiącego blondyna. Kiedy stał się dla mnie tak ważny? Przecież jeszcze miesiąc
temu chciałem zabić Uruhę, za to, że zwalił mi go na głowę, a teraz? Był trochę
jak dziecko albo młodszy braciszek, którym trzeba było się zaopiekować. No,
czas najwyższy go obudzić. Usiadłem na skraju łóżka i chwyciłem rąbek kołdry,
delikatnie ją z niego zsuwając. Zadrżał lekko zwijając się w kłębek. Miał na
sobie krótkie spodenki i za duży T-shirt, pożyczony ode mnie. Był taki
bezbronny. Jak taka drobna osoba miała się bronić przed tym, co ją spotkało...?
Reita! Ogarnij się. Nie myśl o tym. Potrząsnąłem go delikatnie za ramię, ale on
tylko mruknął coś pod nosem i spał dalej. Oh, Ruki, nie rób mi tego. Nienawidzę
cię budzić, bo czuję się jakbym robił ci krzywdę. Dobra, Reita, teraz naprawdę weź
się w garść. Odwróciłem go w swoją stronę i potrząsnąłem nim jeszcze raz.
-Ruki,
wstawaj. Musisz iść do szkoły. Hey, młody, wstawaj.
Tym
razem zadziałało i Takanori otworzył oczy, zaspany. Rozejrzał się po
pomieszczeniu, a potem skupił wzrok na mnie.
-Wyłączyłem
ci budzik i zrobiłem ci śniadanie do szkoły-uśmiechnąłem się do niego.
-Ahm...
dziękuję, nie musiałeś...-odwrócił wzrok patrząc gdzieś w stronę drzwi.
-Ale
chciałem. A tak na marginesie, musisz wstać, panie licealisto.
O tak, użyłem tego słowa z premedytacją ciesząc się jak głupi. On spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
O tak, użyłem tego słowa z premedytacją ciesząc się jak głupi. On spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Oczywiście.
Właśnie zamierzałem to uczynić.
Wstał
z łóżka wymijając mnie i podszedł do szafy, w której wisiał jego mundurek.
Wyjął go przyglądając się ubraniu przez chwilę, a potem wyszedł, idąc
prawdopodobnie do łazienki. Kiedy zszedłem na dół, Ruki stał przed lustrem już
w mundurku. Uśmiechnąłem się.
-Pokaż
się tu, panie licealisto.
Stanąłem
obok niego i zlustrowałem go od stóp do głowy. Oh, pasował mu ten mundurek.
Zwykłe granatowe spodnie z marynarką w tym samym kolorze i biała koszula. Ot,
tyle, a jednak dawało to świetny efekt.
-Dobrze?-Spytał.
-Tak,
wspaniale, panie licealisto. Będzie pan największym przystojniakiem w klasie od
dzisiaj-zaśmiałem się i poczochrałem mu włosy, które zaraz poprawił.
Zdawało
mi się, czy się wzdrygnął, gdy go dotknąłem? Widać było, że się denerwował.
Szczerze, ja też się denerwowałem. Martwiłem się o niego. Wierzyłem, że sobie
poradzi, ale mimo tego, bałem się. Wiedziałem, że będzie miał w klasie Yuuno, a
ona go samego nie zostawi, ale jednak dalej się martwiłem. Przecież zdawałem
sobie sprawę, że on też się boi, a to jeszcze potęgowało moje uczucia. Bardzo
się bał, ale to musiało się stać. No cóż, taka kolej rzeczy Reita, dzieci idą
do szkoły.
-Rei...
mam pytanie.
-Tak?-Skupiłem
się na nim.
-Jaką
linią metra dojadę do tej szkoły?
Patrzyłem
na niego nie rozumiejąc co właśnie powiedział. Czy on na głowę upadł, czy
co?
-Żadnym
metrem mi nie będziesz jeździł, Ruki. Zapomnij. Braciszek Reita cię
zawiezie-uśmiechnąłem się.
Chłopak
spojrzał na mnie jakby zakłopotany.
-Ale...
nie musisz, nie kłopocz się...
-Ale
chcę. Nie będziesz się metrem włóczył, jak mogę cię podwieźć, nie? Poza tym i
tak muszę dzisiaj pójść tam z tobą. Biorę za ciebie odpowiedzialność, a na
dodatek jako absolwent tej szkoły czuję się zobowiązany cię do niej
zaprowadzić.
Ruki nie odpowiedział, tylko kiwnął głową. Szybko się zebraliśmy i wyszliśmy z domu. Podróż nie obyła się bez stania w korkach, ale byliśmy na miejscu jeszcze dwadzieścia minut przed czasem. Ooh, jak ja dawno tu nie byłem! W sumie, z zewnątrz nic się nie zmieniło, ewentualnie pomalowali ściany. Spojrzałem na blondyna. Siedział wpatrując się w budynek szkoły z przestrachem. Położyłem mu rękę na ramieniu, na co wzdrygnął się i spojrzał na mnie.
Ruki nie odpowiedział, tylko kiwnął głową. Szybko się zebraliśmy i wyszliśmy z domu. Podróż nie obyła się bez stania w korkach, ale byliśmy na miejscu jeszcze dwadzieścia minut przed czasem. Ooh, jak ja dawno tu nie byłem! W sumie, z zewnątrz nic się nie zmieniło, ewentualnie pomalowali ściany. Spojrzałem na blondyna. Siedział wpatrując się w budynek szkoły z przestrachem. Położyłem mu rękę na ramieniu, na co wzdrygnął się i spojrzał na mnie.
-To
co, idziemy?
Chłopak
kiwnął głową i wysiadł z auta. Weszliśmy głównym wejściem idąc do gabinetu
dyrektora. W środku było uczniów, a od dzisiaj Ruki miał zostać jednym z nich.
Gdy doszliśmy, zapukałem do drzwi. Wszedłem, gdy odpowiedziało mi ciche
'proszę', a za mną wszedł również Takanori ociągając się trochę. Musiał się
czuć strasznie.
-Czyż
to nie łobuziak Suzuki, który robił wszystko, byleby tylko przełożyć
sprawdzian?-Odezwał się siedzący za biurkiem dyrektor.
-No
patrzcie, kogo my tu mamy. Nie poznałbym cię. Wyrosłeś, Akira.
Stary
pan dyrektor i mój były wychowawca. O, jak miło tak sobie czasem wrócić do
przeszłości. Matko, oni mnie pamiętają, a chodziłem do tej szkoły ponad
dziesięć lat temu. Jak oni to robią? Jak to powiem Kouyou, to mi nie
uwierzy.
-Witam
panie dyrektorze i panie Okuda-uśmiechnąłem się.-Oczywiście, że to ja, któż by
inny?
-A
co, przyszedłeś sprawdzian przełożyć?
Zaśmiałem
się razem z nimi.
-Nie,
to już przeszłość. Teraz to ja młodsze pokolenie przyprowadziłem.
-Młodsze
pokolenie mówisz?-Pan Okuda spojrzał na mnie badawczo.-To ile ty miałeś lat jak
zostałeś ojcem, że twoje dziecko już do liceum?
Zaśmiałem
się.
-No
i jak zwykle pan w dobrym humorze. Braciszka przyprowadziłem.
Ruki
skłonił się lekko i przedstawił się. Pan Okuda spojrzał na niego z uśmiechem.
-No,
nie powiedziałbym, że jesteście rodziną. Przecież to jest zupełne twoje
przeciwieństwo, Akira. Miło mi cię poznać, Takanori. Nazywam się Okuda Kenji i
od dzisiaj będę twoim wychowawcą. Mam nadzieję, że się polubimy, co nie?
Uśmiechnąłem
się. Pan Okuda był idealnym wychowawcą dla Rukiego. Miły, uśmiechnięty i
pomocny, a przy okazji zabawny. Dzieciaki z jego klasy miały wielkie szczęście
i nawet nie zdawały sobie z tego sprawy.
-Matsumoto-san,-zaczął
dyrektor-mam nadzieję, że będziesz czuł się dobrze w naszej szkle. Życzę ci
powodzenia. Pójdź proszę teraz ze swoim wychowawcą do klasy, dobrze? Gdybyś
czegoś potrzebował, to zawsze możesz przyjść.
-Tak,
dziękuję panie dyrektorze.
Wyszliśmy
i przemierzyliśmy dość długą drogę do klasy 2-B/ B. No, moja klasa. Jak
miło. Ku mojemu zdziwieniu, okazało się, że była pusta.
-Pozwól
Takanori, że ja będę ci mówił po imieniu. Nie lubię się inaczej zwracać do
młodzieży-uśmiechnął się.-Twoja klasa zaczyna dzisiaj wyjątkowo później, ale to
nawet dobrze się składa. Będziemy mieć całą godzinę na rozmowę. Jeżeli Akira
zechce i ty byś chciał, to może tu zostać, a jeżeli nie, to może wyjść, twoja
decyzja.
-Niech
zostanie, proszę.
-Dobrze.
Zanim przejdę do rzeczy, to pierwsza rzecz, za którą dyrektor mnie udusi, jeśli
o tym chociażby nie napomknę. Twój kolor włosów.
-A
co z nim nie tak...?
-Naturalny
czy farbowany?
-Naturalny.
-Mówisz
prawdę?
-Tak,
mówi-wtrąciłem.
-No
cóż, skoro tak mówicie, to dobrze. Po prostu farbowanie włosów jest niezgodne z
regulaminem, więc wolałem się upewnić, żeby dyrektor cię nie ganiał.
Przechodząc dalej, dostałem informację od Yuuno, że możesz mieć pewne braki w
nauce, chociaż starasz się je jak najszybciej nadrabiać. Nie musisz się tym
denerwować. Powiedziałem nauczycielom już wczoraj, więc narazie potraktują cię
ulgowo. Fajnie by było, gdybyś jeszcze po lekcjach przyszedł do mnie.
Porozmawialibyśmy o twoich ewentualnych korkach, oke?
-Mhm.
Dziękuję bardzo.
-Nie
musisz mi dziękować, wystarczy, że zdasz klasę-uśmiechnął się.
Przez
pozostałą część czasu pan Okuda wypytywał Rukiego o naukę, zainteresowania,
przyjaciół. Wręczył mu plan lekcji, a mi terminarz wywiadówek. No, teraz to ja
się poczułem staro.
-Ah,
jeszcze jedno Takanori. Chciałbym cię poprosić o dyskrecję w pewnej sprawie.
-Jakiej
sprawie, proszę pana?
-Ja
i dyrektor wiemy naprawdę, kim jesteś, Ruki. Wiemy także, że Akira nie jest
twoim bratem. Chciałbym cię prosić o to, żebyśmy tylko my wiedzieli. Nikt inny
nie musi, dobrze? Chodzi o to, żeby szkoła miała spokój i żebyś ty miał spokój
w szkole.
-Tak,
nie ma sprawy proszę pana.
-To
co, Ruki-zacząłem-mam nadzieję, że przeżyjesz i wrócisz do domu.
-Postaram
się.
-Hey...-spojrzałem
na niego-Wiem, że dasz radę. Daj z siebie wszystko, dobrze?
-Okey.
--Obiecujesz?
-Obiecuję.
-Dobra,
tylko jak dostaniesz uwagę za pisanie tekstów na lekcjach, to już nie moja
sprawa-zaśmiałem się.
-Oh,
nie martw się Akira, na pewno będzie grzeczniejszy niż ty byłeś. ]
-O
nie, będzie jeszcze gorszy. W końcu jest pod opieką Teizoku.
Nauczyciel
miał oczy jak pięciozłotówki i patrzył na mnie przerażony.
-Teizoku...?-Spytał
Ruki.
-Teizoku
to najbardziej znany gang w historii tej szkoły, a tworzyła go reszta twojego
zespołu z Akirą na czele. Na szczęście działał tylko rok, dopóki Yuu nie
skończył szkoły, bo bez niego już się dali opanować. Oni jednak skończyli tę
szkołę dawno temu, więc już się nie boję, chyba, że zamierzasz reaktywować ich
gang. Jeżeli tak, to nie wiem jak ja to przeżyję-zaśmiał się.
-Naprawdę
byli aż tak niegrzeczni?
-Oni
byli więcej niż niegrzeczni. Żywe szatany. No ale cóż, my nie o tym teraz.
Niestety, za chwilę będzie dzwonek, więc Akira musisz nas opuścić. Nie martw
się o Takanoriego, jest pod moją opieką, więc nic mu nie będzie.
Westchnąłem.
-No,
młody, pan Okuda ma rację. A tak na marginesie, to reaktuwuj Teizoku z
Yuuno-zaśmiałem się.
-O
nie, ja na to nie pozwolę. A teraz Akira, najwyższy czas, idż już.
Spojrzałem
na Rukiego. Jego wzrok mówił 'Boję się', a ja nic nie mogłem zrobić.
-To
żegnaj, panie licealisto. Jak skończysz to zadzwoń, wpadnę po ciebie. Uśmiech
proszę i idę.
Takanori
uśmiechnął się. Zatrzymałem się przy drzwiach i również się uśmiechnąłem, mając
nadzieję, że dodam mu otuchy. Wyszedłem zamykając drzwi. Boże, mój biedny Ruki
jest w szkole. Jak ja to przeżyję?
(Ruki)
Źle
się czułem. Serce waliło mi jak młotem, a na dodatek byłem tu sam. Niedobrze.
Pan Okuda był miły, to fakt, ale... czułem się nieswojo. Byłem w tej klasie
sam, ale patrząc na ilość osób zaraz pojawi się tu ze trzydzieści osób.
-Boisz
się, Takanori?-Zagadnął mnie nauczyciel.
Nie
był jakoś specjalnie stary. Miał krótko ścięte czarne włosy. Nosił okulary
trochę podobne do nerdów. Brązowe. Był wyższy nawet od Akiry. Klasa, w której
siedziałem była dość duża i posprzątana. Pojedyncze ławki były ustawione w
rzędach, zwrócone przodem do dużej tablicy, przed którą stało nauczycielskie
biurko. W gablotach wiszących na ścianach znajdowały się różne plansze z
nutami. W tyle klasy stało czarne pianino, a nad nim wisiała gitara.
-Podoba
ci się tu? Jak już pewnie zdążyłeś zauważyć, jest to sala muzyczna. Umiesz na
czymś grać?
-Nie
bardzo, uczę się od niedawna.
-Będąc
w tej klasie musisz wybrać sobie instrument, który będzie twoją specjalnością.
Chciałbyś się może nauczyć na czymś szczególnie grać?
-Ahm…
może na pianinie?
Mężczyzna
uśmiechnął się.
-Tak
jak Akira. On również uczył się na pianinie. Dobrze, będziesz piątą osobą w
klasie, która gra na pianinie. Większość klasy uczy się grać na gitarze, ale
mając pod ręką Kouyou i Yuu chyba się nie musisz o to martwić-uśmiechnął się.
-Uczył
ich pan?
-Tak,
wszystkich ich uczyłem. Na szczęście w czwórkę, byli razem w tej szkole tylko
rok. Nie będę ci opowiadał za dużo, popytaj ich. To są dobre chłopaki, mimo, że
rozrabiali. A, powiedz mi jeszcze jedną rzecz. Czy Kouyou dalej przebiera się
za dziewczynę?
Zaniemówiłem.
Że co?
-Nie…
a robił tak?
-Pewnie,
w pierwszej klasie został miss szkoły. No ale zapytaj się go sam i pozdrów
wszystkich przy okazji.
-Okey.
-A
teraz nie martw się, Takanori. Będzie dobrze-pan Okuda uśmiechnął się miło.
Zadzwonił
dzwonek. Miał strasznie głośny i natarczywy dźwięk.
-To
jest dzwonek na przerwę. Myślę, że większość czeka już przed klasą, bo ją
zamknąłem, ale teraz już muszę otworzyć. Możesz usiąść tam pod oknem w trzeciej
ławce. Obok siedzi Yuuno. Wiem, że się znacie,
więc nie powinieneś się czuć nieswojo. Tylko nie gadajcie-zaśmiał się.
Wstałem
i wziąłem torbę siadając we wskazanej przez nauczyciela ławce.
-A,
no i teraz mamy muzykę-powiedział odkluczając drzwi i rozsuwając je na całą
szerokość.
Puścił
mi oczko i wyszedł. Przeszły mnie ciarki. Starałem się nie patrzeć na
wchodzących uczniów. Czułem, że mi się przyglądają. Tylko ja siedziałem sam.
Reszta ludzi skupiła się w grupkach i rozmawiała. Dość cicho. Gdy zdarzyło mi
się spojrzeć na kogoś, szybko odwracał wzrok i zaczynał szeptać. Niedobrze.
Bardzo niedobrze. Szukałem wzrokiem Yuuno. Miałem nadzieję, że szybko się
pojawi.
-Nee,
ty musisz być Taka-chan, prawda?
Spojrzałem
przed siebie. Stała tam niska dziewczyna. Miała na sobie krótką i granatową
spódniczkę oraz marynarkę w takim samym kolorze. Na dodatek miała białą koszulę
z zawiązaną pod szyją czarną kokardką. Na nogach miała białe zakolanówki z
granatowym akcentem w postaci trzech poziomych pasków. Była bardzo ładna. Miała
słodką buzię i długie, kręcone blond włosy do pasa z grzywką spadającą lekko na
jasnobrązowe oczy. Spoglądała na mnie z głową przechyloną lekko w bok, co
dodawało jej uroku. Wyciągnęła dłoń przed siebie i pomachała nią przed moją
twarzą.
-Hey,
odpowiesz mi?
-Ahm,
oczywiście… tak, to ja.
-No
to witaj w naszej klasie Taka-chan!-Rzuciła mi się na szyję tuląc mnie. Boże,
nie wyglądała na to, co by miała tyle siły
-Nyaa,
Kyuumi, nie męcz już go. Może byś go puściła? Przecież nawet go nie znasz.
Blondynka
oderwała się ode mnie i spojrzała w stronę, z której dochodził głos. Ja również spojrzałem w tamtą stronę. Na
ławce za mną siedział chłopak. Prawdopodobnie brat bliźniak tej dziewczyny.
Miał proste, pocieniowane i brązowe włosy, a na nich czarne kocie uszy. Niby
wyglądali identycznie, a jednak się różnili. Chłopak sprawiał wrażenie
zamyślonego. I co było z tymi kocimi
uszami?
-Kyuuhi,
ale to jest Taka-chan. Yuuno nam o nim opowiadała, pamiętasz?
Chłopak
uśmiechnął się.
-Nyaa!
Pamiętam! Jeżeli tak, to miło poznać. Jestem Kyuuhi. Mam pytanie. Masz coś do
kotów?
-N-nie…
nie mam nic do nich. Są… śliczne?
Kyuuhi
uśmiechnął się.
-No,
jesteś w porządku. Teraz Kyuumi może cię tulić.
Blondynka
uśmiechnęła się.
-Nee,
Taka-chan, teraz powinieneś czuć się zaszczycony-uśmiechnęła się.-Pozwolenie od
braciszka to coś ekskluzywnego-powiedziała siadając w ławce przede mną.
-Nie
wymyślaj, Kyuumi-odparł szatyn usadawiając się w ławce za mną-każdy kto lubi
koty dostaje pozwolenie, a że w tej klasie są sami idioci nie lubiący kotów, to
już nie moja wina.
Uśmiechnąłem
się. To rodzeństwo sprawiało, że byłem w jakimś dobrym humorze. Jeżeli mnie
znali, to znaczy, że byli znajomymi Yuuno. Chociaż, z drugiej strony, wciąż
zastanawiały mnie te uszy… Nie zdążyłem o nie zapytać, bo zadzwonił dzwonek.
Wszyscy usiedli w swoich ławkach, a po chwili do klasy wszedł pan Okuda.
Miejsce obok mnie wciąż jednak stało puste.
-Dzień
dobry wam wszystkim-zaczął mężczyzna-dzisiaj lekcję zaczniemy od przedstawienia
wam kogoś. Jak już pewnie zdążyliście zauważyć, mamy w klasie nowego ucznia.
Takanori, zapraszam cię tu na środek.
Nagle
trzydzieści par oczu skierowało się na mnie. Wstałem powoli czując, że mało
brakowało mi do bliskiego spotkania z podłogą. Stanąłem pod tablicą i
spojrzałem na bliźniaki, które uśmiechały się i trzymały uniesione do góry
kciuki. No, przynajmniej Kyuumi, bo jej brat ręką wykonywał ruch, jakby się
łasił. Hmm, to chyba miało oznaczać powodzenia. Wziąłem głęboki oddech.
-Nazywam
się Matsumoto Takanori. Jest mi bardzo miło poznać was wszystkich-skłoniłem się
lekko.
-Mam
nadzieję, że mu pomożecie zaaklimatyzować się w nowej klasie. Liczę na was. A
teraz, macie do niego jakieś pytania warte zadania na forum klasy?
Wstała
jakaś dziewczyna z tyłu. Miała związane w dwa kitki ciemne włosy i nosiła
okulary.
-Jestem
Eguchi Aiko, przewodnicząca klasy. Przepraszam za takie pytanie, ale każdy w
tej klasie chciałby znać odpowiedź, więc zadam je przy wszystkich. Jesteś
bardzo podobny do pewnej dość znanej osoby. Czy śpiewasz może w the GazettE i
jesteś nazywany Ruki?
W
klasie zapadła całkowita cisza. Nawet bliźniaki przestały się uśmiechać, a
wszyscy patrzyli się prosto na mnie. Moje serce na chwilę stanęło. W końcu
uśmiechnąłem się, starając się, żeby wyglądało to jak najbardziej naturalnie.
-Nie,
przepraszam, musiałaś mnie z kimś pomylić. Nawet nie wiem kto to…
-No,
Aiko, mówiłem, że to niemożliwe, żeby ktoś taki jak Ruki chodził do zwykłego
liceum-odezwał się ktoś.
-Tak,
faktycznie, masz rację Teguchi. To niemożliwe… po prostu… wybacz Matsumoto-san,
jesteś po prostu do niego podobny-dziewczyna ukłoniła się.
Odetchnąłem.
Nie wyszło. Nagle drzwi się otworzyły i stanęła w nich zdyszana Yuuno.
-Przepraszam…
za spóźnienie…-uśmiechnęła się przepraszająco do nauczyciela, a potem zauważyła
mnie i uśmiechnęła się szeroko. –A jednak jesteś, Ruki!-Krzyknęła głośno
skacząc w miejscu.
Wszyscy
siedzieli zszokowani, a pan Okuda usiadł i pacnął się w czoło.
-Dziękuję
ci Yuuno, właśnie go wydałaś.
----------------------------------------------------
Mam nadzieję, że ten Chapter wynagrodził Wam długie oczekiwanie na niego ;3 Oczekuję reakcji, knowań i snucia dalszych wydarzeń XD
Dziękuję Wam wszystkim za nominację do Liebster Award! Jesteście niesamowici! Kocham Was <3 Odpowiedzi w zakładce u góry.
A tak offtopowo, Ruki, jak to Ruki sobie śpiewa. No i nagrałam ostatnio cover. Jakby ktoś zechciał posłuchać, to zapraszam ;3 (Ruki-Tawagoto Speaker)
Uwaga, jakby były jakieś problemy albo coś z tą notką, to piszcie, bo ja miałam z nią całkiem niezłe problemy.
A, no i MERII KURISUMASU <3