~CHAPTER 21~
"Klon z zewnątrz, w środku jednak zepsuty."
KOCHANI MOI, RUKI WRACA! WRACA Z NOWYMI TRAGEDIAMI!
Tralalala <3 Nie zwracajacie uwagi, takie tam. Wybaczcie, że tak długo
musieliście czekać na notkę, lecz oto jest ;3 No to nie przeciągam, kocham Was
<3
SETSUNE: Tak, właśnie tak, yaoi to przy Ruksie temat tabu ;3
Zobaczysz jeszcze róż, specjalnie dla Ciebie XD
NOZOMI: Oh, jest, komentuje XD Miło, cieszę się za słowa
uznania, co powiesz na ten? <3
AI~CHAN: Mam nadzieję, że nie zabijesz, dziękuję, wena
wróciła ^^ Czemu nie lubisz Yuuno? Ona jest spoko, uwierz.
BADYLECZEK: Yuuno-mafioza groźby XD Padłam XD Wybacz, że tak
długo, oh, nie, Ruki nie będzie w sukience, jest inna niespodzianka XD
REITA REILA: Oh, widzę, że ktoś się odważył skomentować ^^
Cieszę się ;3 To czy Ruki będzie z Reiem? W sumie- nie wiem. Kwestia do
rozważenia XD
INA: Nie smuć się, bo i moje serce się smuci ;_; Weny użyczam,
oczywiście. O tak, szczerość Yuuno XD Musi być ktoś zakręcony w tym całym
towarzystwie XD Życzę Ci takich rozmów z Twoim tatą ^^
AOI KONOE: WYBACZ. Obiecuję, że się poprawię <3 Za
betowanie się zaraz biorę, obiecuję ^^"
HIZU-CHAN: Czemu nie lubisz zielonego? Spoko kolor XD Mam
nadzieję, że mnie nie zabijesz, po Twoim telefonie się wziąłem za przepisanie
tego w końcu, więc mam u Ciebie dług XD PS Uke Reity? Może gwałcik kiedyś
napiszę ;3
YAOISTKA: Wybacz ;_; Nie bij ;_; Postaram się teraz jakoś w
miare regularnie wstawiać rozdziały.
NAMIKO: Cieszę się, że grono czytelników się powiększa ^^
Nie martw się o Rukiego, chłopak da radę z takim gronem wielbicieli, co nie?
JURI: Oh, dziękuję Ci <3
MIYUU: Chcę tego Twojego bloga już teraz, wiesz? Zrobię Ci
reklamę XD
MASUKI TORUTSU: Nee, fajny nick ;3 Cieszę się, że
tęskniliście, teraz powracam! I witam nowego czytelnika ;3
TOSHI-CHAN: Oh, cieszę się, że moje opowiadanie staje się
czyimś natchnieniem ;3 I witam na blogu ^^
GRELL: Akcja z Reiem i Rukim będzie, lecz cierpliwości!
Opłaci się, gwarantuję ;3 I wybacz za tę wycieczkę XD
No i tradycyjnie, miłego czytania ;D
------------------------------------------
(Reita)
-Ale wiesz co, Ruki? Ładnie wyglądałeś z tymi kitkami i
kokardkami na włosach. Słodko-powiedziałem.
-Nieprawda.
-Oj prawda-zaśmiałem się.
-Wcale nie!
-Wcale tak. Muszę pożyczyć od Lovy-chan te zajebiste
wstążki, będę ci robił kitki, co ty na to?
-Rei...proszę cię...-odwrócił się w stronę okna.
-Oh, oh, czyżby Ru-chan się zawstydził?
-Nie mów tak.
-Co? Czemu?
-Bo nie.
-A Yuuno może.
Zamilkł nie patrząc w moją stronę. Nie wiem czemu, ale
poczułem się dziwnie. Najpierw Yuuno i to jej wnikliwe pytanie, to zachowanie
Rukiego. Ta dziewczyna mnie zdziwiła. Polubiła Rukiego i się o niego martwiła.
Po za tym, nie wiedziałem co to było za uczucie, gdy zobaczyłem blondyna
bawiącego się z dziewczynkami. Robił wszystko tak delikatnie, a uroku
dopełniały dwie różowe wstążki, które te małe, różowe stworzenia wykorzystały,
żeby zrobić mu króciutkie kitki. Naprawdę wyglądało to słodko. Wtedy ogarnęło
mnie to dziwne uczucie. Co to było? Radość, rozczulenie? Nie miałem pojęcia,
ale teraz... doszło takie kłujące uczucie zazdrości. Yuuno. Czemu tak reagował
jak mówiliśmy o niej? Znaczy... przecież mają prawo się polubić, zaprzyjaźnić,
a nawet zakochać, ale... nie wiem czy Ruki byłby zdolny kogoś pokochać i na dodatek
się nim zaopiekować. To przecież Takanorim trzeba było się zaopiekować! Czemu
byłem zazdrosny o... Yuuno? Przecież Ruki dopiero co ją poznał. Reita, ty idioto.
*****
(Uruha)
-Kouyou! Czy ty jesteś niepoważny?! Pogięło cię do reszty?!
Żadnego przepraszam! Będę miał uraz do końca życia, idioto!
-No Kaoru, naprawdę przepraszam za tamto.
-Tak? Zamiast mnie przepraszać powinieneś od razu
powiedzieć, że ty i Aoi jesteście razem, to bym wam nie przeszkadzał!
-Co? Miałem ci może powiedzieć, że teraz idę się pieprzyć z
Yuu i masz nam nie przeszkadzać?!
-Tak! I byłoby dobrze!
Zamilkłem. On to naprawdę był idiotą. Nie dość, że wparował
mi do łazienki, to jeszcze ma do mnie pretensje. Idiota po prostu.
-Kou-chan, trzeba było od razu na wejściu powiedzieć, że
mnie tu niechcesz, bo wolisz mieć wolną chatę i pieprzyć się z Aoim-Kaoru
uśmiechnął się wrednie.
-Jakbym tak powiedział to zostałbyś popatrzeć, nie szukujmy
się-zaśmiałem się.
-Oh, tu mnie masz.
-To co, nie gniewasz się?
-Ale musicie nagrać dla mnie pornosa, wtedy będzie git.
-Chyba śnisz.
Nie wyrobię zaraz. Od rana zbierałem się, żeby go przeprosić
na poważnie, a on mi tu wyjeżdża z czymś takim. No zajebię. Nie dość, że ledwo
zasnąłem w nocy myśląc jak go przeprosić i wyjaśnić to wszystko, a on... nie,
nie wierzę.
-Kou-chan?-Zagadnął.
-Ha?
-To co będzie z tym pornosem?
Kaoru miał szczęście, bo zdążył się uchylić przed lecącą w
niego poduszką.
-Do końca pogięło?! Hentai!
Co za gnój. Rzucałem w niego poduszkami, aż zniknął mi z
oczu. Parszywa gnida. Hentai. Zboczeniec. Żeby chcieć pornosa od własnego
brata? Bliźniaka?! Pogięło go. Niech sam sobie nagra, będzie wyglądało tak
samo, jakbym to ja w nim występował. Eh, a nie, ja przecież byłem lepszy, co
nie zmienia faktu, że Kaoru to idiota.
W drzwiach pojawił się Aoi rozglądając się dookoła.
-A gdzie Kaoru?-Spytał.
-Wygoniłem go.
-Co? A rozmawiałeś z nim? Nie jest zły, czy coś?
-Nie jest, ale stwierdził, że w ramach przeprosin mamy mu
nagrać pornosa.
Yuu się roześmiał, a ja westchnąłem.
-Wy się jednak udaliście.
-Ale to ja jestem lepszy!-Uśmiechnąłem się.
-Oh, oczywiście moje kochanie.
Czarnowłosy podszedł do mnie i usiadł obok obejmując mnie w
pasie oraz przyciągając do siebie. Wtuliłem się w niego. Yuu był
najwygodniejszą poduszką świata. Zdecydowanie.
-Wiesz co, Kouyou? Kocham cię-szepnął całując mnie w czoło.
-Ja ciebie też Yuu, najbardziej na świecie-uśmiechnąłem się.
-Hmm, kociaku, a mogę cię gdzieś zabrać?-Szepnął mi wprost
do ucha, a mnie przeszły ciarki.
-A gdzie...?
-Na przykład do naszego łóżka, co ty na to? Ostatnio ktoś
nam nagle przerwał... A ja mam na ciebie ochotę i to ogromną.
Jęknąłem cicho, gdy Aoi podgryzł moje ucho.
-Ale Yuu, Kaoru przecież tu jest, a jak znowu nas nakryje?
-Zamkniemy drzwi i po sprawie, nie martw się nim. Proszę,
Uruś...
-Ale...
-Żadnego ale. Nie martw się.
Poczułem wargi Aoiego na swoich. Całował mnie powoli, ale
namiętnie. Oddawałem pocałunki zatapiając się w przyjemności. Było mi z nim tak
dobrze, ale nie, zawsze musi coś się stać. Tę wspaniałą chwilę musiał zepsuć
dźwięk mojego telefonu. Oderwaliśmy się od siebie, a Aoi spojrzał na komórkę z
politowaniem. Na wyświetlaczu widniał napis "Kai".
-Nie odbieraj-poprosił Aoi.
-Ale... to Kai. On nie dzwoni bez powodu.
-Właśnie! Zaraz powie, że masz gdzieś jechać i pojedziesz, a
ja naprawdę wolałbym mieć cię teraz dla siebie.
-Yuu...-nie zdążyłem mu odpowiedzieć, bo spowrotem
przyciągnął mnie do pocałunku. Telefon ucichł. Odepchnąłem go lekko od siebie
tak, że oparł się plecami o oparcie kanapy. Ja za to usiadłem na nich okrakiem
oplatając jego szyję rękoma i wpijając się w jego usta. W tym pocałunku to ja
dominowałem, a on mi na to pozwalał. Nie przerywając przyciągnął mnie do siebie
jedną rękę podwijając mi koszulkę, a drugą wędrując już pod materiał moich
bokserek, na pośladki. Oderwaliśmy się od siebie.
-Aż tak masz na mnie ochotę?
-O tak, wielką-szepnął przewracając mnie tak, że teraz to ja
siedziałem pod nim i zaczął podszczypywać moje sutki, na co reagowałem cichymi
westchnieniami.
Dźwięk telefonu. Niech by to szlag. Aoi spojrzał na mnie
pytająco, ale ja tylko pokręciłem głową, żeby nie przerywał. Dzwonek urwał się
po paru sygnałach, ale nie zwróciliśmy na to uwagi zajęci sobą. W końcu
zadzwonił prawie nie używany telefon domowy.
-Może odbiorę, ha...? Dobija się-szepnąłem.
-Uch, ja to zrobię.
Aoi wstał podbiegając do telefonu z istną chęcią mordu w
oczach i przyłożył słuchawkę do ucha.
-Halo? Kai? Nie, jest tu. Okey, już go daję-westchnął i
wyciągnął słuchawkę w moją stronę.
Podszedłem do niego i odebrałem.
-Halo?
-Ko-Kouyou... Mam prośbę. Wielką. To bardzo, ale to bardzo
ważne.
-Co się stało?
-Przyjedź do mnie. Proszę. To naprawdę bardzo ważne-mówił
szybko i mało zrozumiale. Był roztrzęsiony. Ha, coś się stało.
-Z Aoim?
-Proszę, sam. Przyjedziesz?
-Tak, będę jak najszybciej, trzymaj się.
Odłożyłem słuchawkę patrząc przepraszająco na Yuu, który nie
miał zbyt radosnego wyrazu twarzy.
-Co się stało?-Spytał.
-Był roztrzęsiony, mówił, że to ważne i prosił, żebym
przyjechał.
-To jadę z tobą.
-Nie, prosił, żebym przyjechał sam.
Aoi spojrzał na mnie uważnie.
-Naprawdę?
-Tak, coś się musiało stać, pojadę tam.
-I znowu przerywamy...-westchnął.
Podszedłem do niego zarzucając mu ręce na szyję.
-Jeżeli cierpliwie to wynagrodzę cię jak wrócę-szepnąłem mu
prosto do ucha uśmiechając się.
Aoi też się uśmiechnął.
-No dobra, ale jak nie, to ja cię po prostu zgwałcę. Jedź
już, bo jak dalej będziesz tak stał przede mną, to się na ciebie rzucę.
-Dziękuję-pocałowałem go w policzek.
Zgarnąłem telefon, portfel, kluczyki i wyszedłem z domu.
Wsiadłem do auta. No, to teraz trzeba się dowiedzieć co się stało.
*****
(Aoi)
Zastanawiało mnie zachowanie naszego lidera. Przecież on
zawsze był spokojny, rozsądny i opanowany. Określenie roztrzęsiony stanowczo do
niego nie pasowało. Musiało naprawdę coś się stać. Ciekawe jeszcze czemu Uruha.
Czemu to jego porposił o pomoc, a nie na przykład Reitę? Właśnie, wsszyscy mi
zabierają mojego Kouyou wtedy, kiedy on powinien być tylko i wyłącznie mój.
Może i było to egoistyczne zachowanie no ale trudno.
-Kou-chan gdzieś pojechał?
Odwróciłem się. Przede mną stał Kaoru patrząc przez okno.
-Tak, pojechał do Kaia.
-Po co?
-A gdybym to ja wiedział-zaśmiałem się, a on się uśmiechnął.
Naprawdę byli bardzo podobni. Nawet uśmiechali się tak samo,
ale w wykonaniu mojego Urusia jakoś ładniej to wyglądało.
-Hey, mogę zadać pytanie?-Zaczął.
-Pewnie.
-Długo ze sobą jesteście?
-Nie, trochę.
-Cieszę się, że Kou-chan w końcu jest szczęśliwy z tobą.
-A jest?
-Na takiego wygląda, a uwierz, znam go najdłużej jak tylko
się da. Widać po nim, że jest szczęśliwy. Kiedyś to był taki wiecznie w swoim
świecie, zamykał się w pokoju, kumplował się tylko z Akirą... A teraz? Teraz to
nastolatki mają jego zdjęcia nad łózkiem-roześmiał się.
-No to się trochę zmienił. Teraz to właśnie wszędzie go
pełno, zawsze uśmiechnięty, każdy go zna. Dusza towarzystwa po prostu.
-Heh, a on ci nigdy o mnie nie mówił?
-Nie, a co?
-Nic, tylko po prostu wyglądałeś na bardzo zaskozonego gdy
mnie zobaczyłeś.
-Wiesz co, myślę, że nawet jakby mi o tobie powiedział to i
tak byłbym zaskoczony. W końcu niecodziennie spotykasz bliźniaka swojego
chłopaka-roześmialiśmy się.
-Oczywiście, masz rację. Sorki za reakcję wtedy w łazience,
ale wiesz... nawet jakbym wiedział, że jesteście razem to byłbym zaskoczony.
Znowu zaczęliśmy się śmiać.
-A tak zmieniając temat, Kaoru, mówiłeś, że wróciłeś z
Hiszpanii, tak? Co tam ciekawego robiłeś, jeśli można spytać?
-Pracowałem jako wykładowca matematyki stosowanej na
uniwerku-uśmiechnął się.- Rozwiodłem się z żoną miesiąc temu i postanowiłem
wrócić, więc oto jestem.
-Woah... matma stosowana... mnie przeraża sama nazwa-roześmiałem
się.
-No cóż, w sumie... przyznam, że nieźle pada na mózg.
Uwierz. Na studiach myślisz, że umrzesz, ale jest satysfakcja, jak później to
ty trujesz mózgi tym biednym dzieciakom-znowu się zaśmiał.
-Domyślam się.
-Fajnie mi się z tobą rozmawia. Jesteś spoko. Wiesz co?
Twierdzę, że Kou-chan ma niewyobrażalne szczęście w tobie. Ciekawe jak mu się z
tobą żyje... on mi nie powie, zbytnio się wstydzi, ale domyślam się, że na
pewno wspaniale. Mówisz do niego w ten słodki sposób, dotykasz go tak delikatnie,
zmysłowo... Dużo bym dał, żeby się z nim zamienić.
Zaniemówiłem. Co on sobie wyobrażał? Skąd bierze takie
teksty? I jeszcze to spojrzenie przesycone erotyzmem, ta poza... zupełnie jak
Uru. Ten wzrok pełen pożądania, jak Uruha. Identycznie. Nawet o ścianę opierał
się w tej samej niby niewinnej, a jednocześnie tak wyzywającej pozie.
-Aoi-kun... nawet nie wiesz jak cholernie zazdroszczę
Kou-chanowi, że może czuć tą przyjemność, którą mu dajesz co noc-szeptał
zmysłowo podchodząc do mnie i w końcu zaplatając mi ręce na szyi jak... jak
Uru.
A ja? Stałem zszokowany nie wiedząc jak zareagować i co
zrobić.
-Nee... Aoi-kun...-szeptał dalej-może dasz mi poczuć tą
przyjemność? Jestem cały twój...-położył mi rękę na policzku i delikatnie
musnął moje usta swoimi. Odepchnąłem go szybko od siebie patrząc na niego
zszokowany.
-Co ty wyprawisz?!-Otrząsnąłem się.-Jesteś nienormalny!
Jestem z Kouyou, nie z tobą! Nie zdradzę go, bo go kocham! Jego, nie Ciebie.
-Haa?-spojrzał na mnie z tak jakby pogardą.-Jesteś pewien?
Matko, nawet mówił w ten sam sposób co Uru.
-Co to za różnica?-Kontynuował.-Przecież wyglądamy tak samo,
aczkolwiek założę się, że Kou-chan zachowuje się jak wieczne uke. Nie da ci tej
przyjemności, jaką ja ci mogę dać. Taki raz bez zobowiązań. Takich rzeczy się
nie odmawia, a szczególnie mi-zakręcił biodrami w ten sposób, co K'you.
Identycznie.-Aoi-kun, chciałbyś, prawda? Widzę to po tobie. Jesteś
sfrustrowany. Kiedy masz ochotę wszyscy ci go zabierają, co nie? A ja? Cały
czas tu jestem. Na twoje zawołanie, Aoi-kun.
Podszedł do mnie powoli kładąc mi rękę na torsie.-Wystarczy
tylko powiedzieć, a jestem gotowy ci się oddać w każdej chwili-szepnął.
Chwyciłem go mocno za nadgarstek odpychając go od siebie.
Zacisnąłem pięść wymierzając w niego dość solidny cios, ale się powstrzymałem.
To był brat Uru! Co ja mu powiem, jeśli Kaoru opowie mu, że go uderzyłem?
Prawda brzmiałaby tu absurdalnie. Kurwa.
-Po prostu nie. Zejdź mi z oczu zboczeńcu.
-Nie wiesz co tracisz. Jakbyś się namyślił to daj mi znak.
Kaoru tylko uśmiechnął się ironicznie i poszedł.
-------------------------------------------------------------
Jak widzicie, przeniosłam bloga. Długo się powstrzymywałam przed zrobieniem tego, ale jednak musiało się stać, onet zawiódł, a nie mogłam Was dłużej trzymać bez notki. Mam nadzieję, że mi wybaczycie <3 NIE ZAMIERZAM PORZUCAĆ BLOGA. Pamiętajcie ^^ Kocham Was i czekam na komcie.
PS. Miyuu, wybacz, że usunęłam ten chapter z oneta razem z Twym komentarzem, napiszesz go jeszcze raz? Ruki ładnie prosi <3
Potrzebuję kogoś, kto mi zrobi ładny szablon. Kłaniam się ku Lilien, gdyż wiem, że masz też bloga na blogspocie i masz ładnie zrobionego, proszę o pomoc <3
Ahmm, jeszcze jedno. Wybaczcie, że blog jest narazie taki prosty i brzydki, ale jest to faza przejściowa, będzie śliczny, obiecuję <3 Nie wszystkie jeszcze komentarze są przeniesione, ale wkrótce to zrobię do końca ;3 Dzięki wszystkim, którzy cierpliwie czekali na Chapter <3
Okey, jak to ja, musze jeszcze coś dodać xD Wybaczcie, że wątek Rukiego i Reity nie posuwa się zbytnio do przodu, ale mam pewien plan. Musicie się teraz skupić na Aoim, Uru i Kaoru. Heheh <3 I nie zabijajcie ^^
-------------------------------------------------------------
Jak widzicie, przeniosłam bloga. Długo się powstrzymywałam przed zrobieniem tego, ale jednak musiało się stać, onet zawiódł, a nie mogłam Was dłużej trzymać bez notki. Mam nadzieję, że mi wybaczycie <3 NIE ZAMIERZAM PORZUCAĆ BLOGA. Pamiętajcie ^^ Kocham Was i czekam na komcie.
PS. Miyuu, wybacz, że usunęłam ten chapter z oneta razem z Twym komentarzem, napiszesz go jeszcze raz? Ruki ładnie prosi <3
Potrzebuję kogoś, kto mi zrobi ładny szablon. Kłaniam się ku Lilien, gdyż wiem, że masz też bloga na blogspocie i masz ładnie zrobionego, proszę o pomoc <3
Ahmm, jeszcze jedno. Wybaczcie, że blog jest narazie taki prosty i brzydki, ale jest to faza przejściowa, będzie śliczny, obiecuję <3 Nie wszystkie jeszcze komentarze są przeniesione, ale wkrótce to zrobię do końca ;3 Dzięki wszystkim, którzy cierpliwie czekali na Chapter <3
Okey, jak to ja, musze jeszcze coś dodać xD Wybaczcie, że wątek Rukiego i Reity nie posuwa się zbytnio do przodu, ale mam pewien plan. Musicie się teraz skupić na Aoim, Uru i Kaoru. Heheh <3 I nie zabijajcie ^^