środa, 21 listopada 2012

~CHAPTER 16~ "Dawno się nie widzieliśmy, braciszku."



~CHAPTER 16~

"Dawno się nie widzieliśmy, braciszku."



Witam, witam ;3 W tym rozdziale trochę przeszłości z innej perspektywy oraz tak jak obiecałam nowa postać ;P Wiecie co...? Pisząc to teraz mam tylko dwanaście komentarzy pod rozdziałem piętnastym, trochę mi smutno, mało, a dla porównania pod czternastym jest ich chyba siedemnaście. (Zrobiliście ze mnie narcyza to teraz pilnujcie poziomu mojego samozadowolenia XD) Dobra, walić to, może pod tym rozdziałem będzie więcej.

Jeszcze jedno. Razem z tym rozdziałem miało być yaoi, ale nie piszę tego ode mnie z domu, a to yaoi mam do skończenia na swoim komputerze i nie mam możliwości wstawienia go teraz, a miałam jakąś dziwną ochotę napisać ten rozdział ;3 Rin-chan, wybacz, obiecuję, że wstawię pewnie w one-shocie albo razem z następnym rozdziałem <3 Mam nadzieję, że się nie pogniewasz ^^"

KINUKO:Jak zwykle zwięźle i na temat. Prawie dorównujesz w tym JURI <3
MURASAKI:Uru-chan jako kotek, nyaa <3 Tak, powiem Ci, że mi się przyśnił taki schizowy sen i on był takim kotkiem. Myślałam, że padnę. Stwierdziłam, że sobie wplotę to do opowiadanka XD Wiesz, że przez to "Miszczuuu" i "Masz cudowny styl kobieto" robisz ze mnie coraz większego narcyza? To będzie Twoja wina jak popadnę w skrajne samouwielbienie ahahah xD
ZABITAPRZEZCZAS: Tak, smutne myśli Ruksa... Czasem jak to piszę to aż mi lżej, jakbym się komuś wygadała ;3
BADYLECZEK: Zdecydowanie bijesz zwięzłe komentarze Juri i Kinuko o głowę XD
LILIEN:Zniecierpliwiona, niewyżyta, oczekująca Aoihy psychopatka XD Widzę, że będzie nam się dobrze kumplowało w takim razie XD Lol, a w ogóle dziękuję Ci o wzmiankę o mnie na fb, teraz wiem, że ktoś to czyta XD (Oprócz tych co dają komentarze)
RIN-CHAN: Czemu Twoje komentarze są identyczne z innym podpisem? Wiem, że pisałaś to ode mnie ale... LOL XD Nie wyrabiam XD Weź się postaraj i napisz kiedyś coś dłuższego XD
INA093: O, to teraz też dostaniesz niebieski kolorek XD Ja co do tej zapowiedzi spodziewałam się jakichś burzliwym komentarzu w stylu "KTO GINIE?!", a tu taki spokój XD *tuli też*AIKO: Miyavi? Podejrzany? Nieeee, wcale nieeee. WCALE XD Zostawiam Ci rozmyślania na temat tego, czemu Meev ma być podejrzany XD Możesz mi je napisać w komentarzu pod tym chapterem, miło będzie ;3
AYANE-SAMA:Nee, Ayane, my się znamy? Bo nie wiem, czy jesteś tą Ayane, którą znam, czy tą, której nie znam ahaha XD Mhm, tak, piosenka Skillet'a jest zarąbista, nie mogłam się oprzeć ;3 Pasowała mi też treścią do danej sytuacji ;D I momencik... JA JESTEM NIEDOBRA? Niby czemu? Piszę Wam opowiadanie XD (Jezu, serio staję się pieprzonym narcyzem. Musicie mnie troszkę zjechać, żebym była normalna.)
PLN:Powiem Ci, że to był najdłuższy komentarz jaki mi zostawiłaś ;3 Dwadzieścia linijek. So hard ;D Wyjeżdżasz? ;_; Szkoda, będę czekać na twoje bardzo podbudowujące komentarze ze zniecierpliwieniem ^^ A kiedy wracasz?

Dobra, nie będę się rozwodzić dalej ;3 Miłego czytania ;D

----------------------------------------------
「Uciekałem. Bałem się. Biegłem goniony strachem, który mnie otaczał. Mijałem szybko małe alejki. Ciemne. W każdej z nich mogło być to, przed czym tak panicznie uciekałem. Ledwo łapałem oddech. Skręciłem w boczną uliczkę prowadzącą do domu. Już go widziałem. Widziałem mój dom, był tak blisko i jednocześnie tak daleko. Poczułem uderzenie w bok, potem szarpnięcie za włosy. Syknąłem i rzuciłem się rozpaczliwie do przodu. Kolejne uderzenie. Zamigotało mi przed oczami. Miałem ochotę krzyczeć, ale nie mogłem. Strach blokował mi gardło. Nie byłem w stanie nic z siebie wyrzucić, nawet tak upokarzającego błagania o litość. Szarpnąłem się. Natychmiast poczułem uderzenie w brzuch i zimny metal przy szyi. Ktoś znów szarpnął mnie za włosy tym samym unosząc moją głowę do góry i odsłaniając szyję. Otworzyłem oczy patrząc na uśmiechającą się postać. Tak identyczna, a tak różna. Mimo, iż poniżał mnie od zawsze, to teraz czułem się upokorzony jak nigdy. Zaraz zginę.
-Sayounara, baby.
Wrzasnąłem, gdy nóż trzymany przy szyi zaczął ją przecinać. Poczułem ciepłą ciecz spływającą po moim ciele. Osunąłem się bezwładnie na kolana zauważając czystą nienawiść w oczach takich samych jak moje.

-KOUYOU!
Obudziłem się gwałtownie. Cały drżałem.
-Cii, już dobrze... Uruha, nie płacz. To tylko zły sen.
Aoi przytulił mnie do siebie mocno. Wtuliłem się rozpaczliwie próbując uspokoić oddech i powstrzymać łzy.
-Spokojnie, kochanie, nie płacz. Jesteś ze mną, nic ci się nie stanie.
Yuu głaskał mnie po włosach uspokajająco.
-Przepraszam.-szepnąłem, gdy już się uspokoiłem.
-Nic się nie stało kotek. Chodź, połóż się.
Położyłem się, a on dalej mnie do siebie tulił.
-Kocham cię. -szepnął całując mnie w czoło.
Uśmiechnąłem się i spojrzałem mu w oczy.
-Ja ciebie też.
O nic nie zapytał, tylko mnie uspokoił. Dobrze. Nie byłbym w stanie mu powiedzieć, ale... myślę, że on mniej więcej wiedział o co chodzi. Nie raz mnie uspokajał nawet nie wiedząc czego się boję. Był dla mnie narkotykiem, który pozwala zapomnieć o wszystkich problemach życia i rozkoszować się szczęściem, które miałem dzięki Aoiemu. Gdybym miał teraz zostać brutalnie zabrany od niego, byłoby to dla mnie jak niekończący się odwyk, którego bym z pewnością nie przeżył. Był on częścią mnie. Tą niezwykle ważną częścią, bez której człowiek umiera. Kiedy się dla mnie taki ważny stał? Doceniłem go chyba wtedy kiedy mnie znalazł. To nie był nikt inny tylko on. Właśnie wtedy, po tym zdarzeniu zbliżyliśmy się do siebie. Nie wiedział dokładnie o co chodzi. Nigdy mu nie powiedziałem, ale on nie pytał. Po prostu przy mnie był. I to mi wystarczało. Aoi... kocham Cię.

*****
-Kouyou? Już jest po czternastej. Może wstaniesz? Otworzyłem zaspane oczy i rozejrzałem się. Nade mną pochylał się lekko uśmiechnięty Aoi.
-Co? Już czternasta...?-mruknąłem.
-Tak. Źle się czujesz?-Przyłożył mi rękę do czoła.
-Nie, jest dobrze.-uśmiechnął się.
Zabrał rękę, a ja wstałem.
-Jestem głodny.-stwierdziłem dobitnie.
Aoi się zaśmiał.
-No i czego się śmiejesz?-naburmuszyłem się sztucznie.
-Z niczego, po prostu skądś wiedziałem, że tak będzie. Już, już, nie dąsaj się kotek. To było do przewidzenia. Nie dziwię ci się, że jesteś głodny. Zrobiłem śniadanie.
-Śniadanie? O czternastej? Mraauu, lubię to.-uśmiechnąłem się.
Aoi pogłaskał mnie po włosach i również się uśmiechnął.
-Kouyou?
-Mhm?
-Znowu śniło ci się to samo?-Czarnowłosy ujął moją twarz w dłonie i popatrzył na mnie uważnie.
-Nie.-odwróciłem wzrok.
-Proszę, nie kłam Kouyou.Nie okłamuj mnie, chcę Ci pomóc. Śniło ci się to samo?
Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego. Na jego twarzy dostrzegłem troskę. Spuściłem wzrok.
-Tak... to samo. Ale nie martw się, to tylko głupi sen.
-Uruha... martwię się, bo kiedyś też tak było. Mówiłeś, że to nieważne, a co z tego wynikło?
-Aoi...
-Nie chcę cię znowu znaleźć w takim stanie jak wtedy... nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś znowu ci się stało przez to, że nie zauważyłem, że coś się dzieje.-Gitarzysta spuścił głowę tak, że włosy zasłaniały mu twarz. Usłyszałem ciche łkanie. Czy on...?
-Yuu, ty płaczesz? Błagam, nie płacz. Yuu...-wtuliłem się w niego obejmując go za szyję.-Nie chciałem cię martwić. Ani wtedy, ani teraz. Aoi... wszystko jest dobrze, naprawdę. Proszę, nie bądź smutny.-Chwyciłem go pod brodę i lekko podniosłem jego głowę do góry uśmiechając się. Spojrzał na mnie.
-Serio będzie dobrze?
-Tak, obiecuję, że będę na siebie uważał i nie wpadnę w żadne kłopoty.
-Uruha?
-Tak?
-Kocham cię.
Uśmiechnąłem się i wtuliłem się mocniej.
-Ja też cię kocham. -dałem mu buziaka w policzek. On za to przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Odwzajemniłem pocałunek jeszcze mocniej się w niego wtulając. Czułem się z nim bezpiecznie.
-Uruś?
-Ha?
-Chodź na to śniadanko.
Zacząłem się śmiać.
-No i z czego się śmiejesz?-naburmuszył się sztucznie Aoi dokładnie jak ja chwilę temu.
-Nic. Tak sobie. Ty to potrafisz zmienić temat.
-Ja ci tu dam! Chodź no tu!
Gitarzysta złapał mnie w pasie i zaczął gilgotać. Nie skończyłem dobrze się śmiać, a teraz znowu zwijałem się ze śmiechu gilgotany przez Aoiego. Te moje cholerne gilgotki. Nagle przestał.
-Aoi?
Odwróciłem się. Yuu patrzył na drzwi.
-Halo? Aoi, co jest?
-Czy ty też to słyszałeś?
-Ha? Co niby miałem słyszeć?
Chłopak nie odpowiedział mi tylko wstał i podszedł do drzwi otwierając je gwałtownie. Stanął w progu, po czym powoli szedł do przodu.
-A-Aoi?
Czarnowłosy tylko uciszył mnie gestem ręki i zszedł na dół. Szybko wstałem i pobiegłem za nim.
-Aoi, gdzie ty jesteś?
Odpowiedziała mi głucha cisza.
-Yuu...?
Wszedłem do salonu i westchnąłem. Co on odwalał? Gdzie on pobiegł? Nagle poczułem silny uścisk. Krzyknąłem. Szybko zostałem puszczony. Odszedłem kilka kroków i usłyszałem śmiech.
-Yuu! Ty idioto!
-Oj no, Uruś, szkoda, że nie widziałeś swojej przerażonej miny.-śmiał się dalej.
-To wcale nie jest zabawne do cholery.-Spuściłem głowę. Ja się naprawdę przestraszyłem. Nienawidziłem takiego dziecinnego straszenia. Trudno uwierzyć, że on jest ode mnie starszy.
-Hey, Uruś, wszystko dobrze?
-Nienawidzę jak mnie straszysz.
-Kouyou... nie mów, że tak bardzo się wystraszyłeś. Przepraszam, nie chciałem.-uśmiechnął się lekko jakby przepraszając.
Nie wiem co musiałby zrobić, żebym się na niego gniewał dłużej niż dwie godziny. Teraz przeszło mi po dwóch minutach. Musi być naprawdę silnym narkotykiem.
-Nie, nic nie szkodzi. Tylko mnie nie strasz w przyszłości, bo jeszcze raz tak zrobisz i śpisz na kanapie.
-Co?!-Był szczerze przerażony.
Strzał w dziesiątkę. Teraz mam na niego haczyk.
-To co słyszałeś kochanie.-uśmiechnąłem się.-Jak jeszcze raz mnie przestraszysz to śpisz na kanapie. Do odwołania. A ja potrafię być baaaaardzooo długo zły.
To było czyste kłamstwo. Ja nie umiałem być na niego zły. On nie musiał o tym wiedzieć. Uśmiechnąłem się.
-Uruha!
-Tak?
-Nie rób mi tego! Błagam! Przepraszam! Już nie będę! Ale nie pozbawiaj mnie twojego pięknie wyrzeźbionego ciała!
-Co?
-Nie pozbawiaj mnie w nocy tych twoich słodkich jęków, błagam, będę grzeczny! Obiecuję!
Roześmiałem się ponownie.
-Oj, Aoi, Aoi, co ja tu z tobą mam.
-Jeszcze nie wiesz co ty ze mną masz? A pokazać ci?
-Co? O czym ty...
Aoi przyciągnął mnie gwałtownie do siebie i wpił się w moje usta. Mruknąłem i zacząłem oddawać pieszczotę. Objął mnie w pasie jedną ręką, drugą wplótł w moje włosy i odchylił mnie do tyłu jak macho swoją cycatą blond laskę w jakimś pieprzonym romantycznym filmie w ostatniej scenie pocałunku. Pisnąłem, gdyż byłem święcie przekonany, że upadnę i rozbiję sobie łeb, ale Aoi mnie trzymał. Odsunął swoje wargi od moich lekko i uśmiechnął się.
-Powiedziałem, że nie dam ci nic zrobić, prawda? Wiesz, że się zarumieniłeś?-zaczął.
-A-Aoi... po-postaw mnie normalnie.
Obejmowałem rękami jego szyję, a głowę schowałem w jej zagłębieniu.
-No już, spokojnie.
Postawił mnie i chwycił za rękę.
-Chodźmy w końcu na to śniadanie bo zimne będzie.
-Ha? To co ty zrobiłeś, że stygnie?
-Gofry kotek. Wiem, że lubisz gofry.
-Aoi, kocham cię. Uwielbiam gofry. Masz bitą śmietanę?
-Mam. No i mam też polewę. Malinową.
-Haa, rozpieszczasz mnie.
-Dla ciebie wszystko.
Aoi uśmiechnął się i pogłaskał mnie po włosach.
-Oczka ci się aż świecą na te gofry.
-Mhm, kocham gofry. Najlepsza rzecz na świecie.
-Błąd Urusiu.
Czarnowłosy przyparł mnie do ściany kładąc ręce po obu stronach mojej głowy i zbliżył się niebezpiecznie patrząc mi w oczy.
-Aoiś...?
-Nie Aoisiuj mi tu teraz. Kochać to możesz tylko mnie, gofry co najwyżej uwielbiać. 
-Oczywiście Yuu.-uśmiechnąłem się.-Wybacz, już się poprawiam.
-No ja ma nadzieję. Kouyou, a zanim te gofry to mam jeszcze jedno pytanko.
-Haa? Jakie?
-No bo zauważyłem, że jak cię całowałem w tej grze w butelkę to wstydziłeś się o wiele bardziej niż gdy jesteśmy sami.
No bo... Aoi noo! Ja nie lubię gdy ktoś patrzy na to. A jak by odkryli, że jesteśmy razem?
-To co? To się mnie wyprzesz? Będziesz się mnie wstydził?
Zatkało mnie. Nie spodziewałem się takiej reakcji z jego strony.
-Aoi, nie, to nie tak. Nie wyprę się ciebie. To, że nie lubię gdy ktoś na nas patrzy, to dlatego, że wolę te osobiste rzeczy zachować między nami. Według mnie, miłość nie jest na pokaz. Ja... wiem, że to uczucie, którym siebie darzymy jest prawdziwe. Wiem, że cię kocham, Yuu. Nie wiem czy to zrozumiesz, ale owszem, wstydzę się. Wstydzę się samego faktu związku, ale nie tego uczucia. Nie wiem, czemu tak jest. Może dlatego, że wolę nasze uczucie zostawić dla nas samych. Nie chcę, żeby nasz związek wyszedł na jaw, bo mogą być później nieprzyjemności, a nie chcę również, żebyś miał przeze mnie jakieś problemy...
Spojrzałem na niego. Patrzył się na nie szeroko otwartymi oczami. Czy ja coś powiedziałem nie tak? Spuściłem wzrok.
-Uruha...
-Tak?
-Ja... dziękuję ci.-gitarzysta przytulił mnie.-Nie spodziewałem się czegoś takiego. Miło mnie zaskoczyłeś i twierdzę, że masz prawo tak uważać. Teraz rozumiem dlaczego tak się zachowujesz. Pamiętaj, że ty mi nigdy nie będziesz sprawiał kłopotu. Mi to obojętne czy ludzie wiedzą czy nie. Powiedziałbym nawet, że cieszyłbym się, gdybym mógł otwarcie, całemu światu powiedzieć, że cię kocham i że chcę być tylko z tobą, ale rozumiem cię i jestem zadowolony z tego, że mogą po prostu z tobą być, bo to jest dla mnie najważniejsze. Po prostu cię kocham Kouyou.
Teraz ja patrzyłem a niego zszokowanymi oczami. Czułem się szczęśliwy, że on zrozumiał i zaakceptował moje zdanie.
-Urusiu?
-Tak?
-Gofry na ciebie czekają.

*****

(AOI)

-Omnomnomnomnomnom, Aoi, wspaniałe.-Uruha uśmiechnął się wcinając te gofry z prędkością światła. Zupełnie jak dziecko. Czasem nie wiem jak mam się zachowywać w stosunku do niego. Raz mówi coś takiego jak kilkanaście minut temu, coś przesyconego uczuciem i troską. Raz jest istnym diabełkiem, a jeszcze innym razem jest jak zupełnie nieświadome dziecko bawiące się w piaskownicy. A kim dla niego jestem ja? Ja jestem jak jego rodzic albo starszy brat i pilnuję go, co by tylko moje ukochane dziecko nie pobrudziło się w tej piaskownicy życia. Jestem szczęśliwy, gdy wiem, że Kouyou jest ze mną bezpieczny, gdy mogę trzymać go w ramionach. Uświadomiłem to sobie dosyć niedawno ale wtedy też zdałem sobie sprawę, że w jego towarzystwie czuję się tak w sumie odkąd go poznałem. Zawsze tak było, mimo że nie zawsze byliśmy tak blisko siebie. Na studiach, gdy się poznaliśmy unikałem go. Unikałem, bo na początku już zaczął się przymilać. Uznałem to za dziwne. Odtrąciłem go. Wtedy on zamiast mnie unikać i dać mi spokój jak normalny człowiek dokuczał mi gdzie tylko się dało, a ja zacząłem odpłacać mu tym samym. Nienawidziliśmy się, ale zaczęliśmy grać w jednym zespole. Na próbach jeden zagłuszał drugiego, wykręcaliśmy sobie głupie i bezsensowne żarty licząc na to, że drugi odpuści. Wszystko było wspaniale, dopóki Uruha nie przyszedł na próbę. Raz, drugi, trzeci, dziesiąty. Telefonu też nie odbierał. Każdy zaczynał się martwić. Ja mówiłem, że może w końcu zdechł i dał mi spokój, ale w głębi duszy martwiłem się. Wtedy właśnie zdałem sobie sprawę z tego jak dobrze się bawiłem w jego towarzystwie, nawet jeśli cały czas uprzykrzaliśmy sobie życie. Wtedy do mnie dotarło jak ważny stał się dla mnie Kouyou mimo tego, że to ja na początku go odtrąciłem. Szukaliśmy go trzy dni pod rząd. Powoli traciliśmy nadzieję, policja też nic nie zrobiła. Byłem bliski załamania. Właśnie wtedy go znalazłem. W ciemnej, bocznej uliczce.Obdartego, pobitego, okradzionego, a przy nim trzech typów w czarnych garniturach. Po drugiej stronie ulicy czarny samochód z przyciemnionymi oknami. Mafia? Jakiś gang? Nie obchodzi mnie to. Mogłem wtedy za niego zginąć zadźgany, przez któregoś z tych typków, byleby tylko pomóc Kouyou, ale... oni nic nie zrobili. Wsiedli do samochodu i odjechali. Nawet żadnego z nich nie zdążyłem zobaczyć. Po tym wszystkim Uruha jakoś doszedł do siebie, a my przestaliśmy się kłócić. Nigdy nie powiedziałem chłopakom o tym, co widziałem, bo gitarzysta mnie o to prosił. Ja też nie wiem o co chodziło. Do dziś mi o tym nie powiedział, ale wiem, że zawsze przed tym jak ma się coś stać złego śni mu się ten jeden, głupi sen. Dlatego tak się boję. Zawsze taki sam. 
Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. 
-Ja otworzę.-powiedziałem widząc Uruhę odkładającego swojego gofra ze smutną miną. Bardzo je lubił. Zupełnie jak dziecko. 
Uśmiechnąłem się, minąłem go i przeszedłem korytarz dochodząc do drzwi. Niestety, wizjer był zepsuty, a na dodatek dzwonek się powtórzył więc zostało mi tylko otworzyć. Uchyliłem drzwi. Oniemiałem. Przede mną stał mężczyzna wyglądający dokładnie jak Kouyou. Zajebisty cosplay, czy kurwa co? Był tylko inaczej ubrany, ścięty i wyglądał jakby dopiero co wrócił z dalekiej podróży. Wrażenia dopełniała duża podróżna torba. Uśmiechał się szeroko.
-Aoi! Kto to?-krzyknął gitarzysta z kuchni.
Gdy nie dostał odpowiedzi szybko do mnie przyszedł. Odwróciłem się i spojrzałem na niego. Stał zszokowany z szeroko otwartymi oczami. Zapanowała cisza. Uruha podszedł powoli i stanął przede mną wciąż patrząc na przybysza. Mężczyzna uśmiechnął się.
-Witaj Kouyou, dawno się nie widzieliśmy braciszku.

--------------------------------------------------

Fuck yeah, dobrnęłam do końca ;3

Słuchajcie, mam sprawę. 
POTRZEBUJĘ SZABLON. Kto tutaj zajmuje się takimi rzeczami, albo zna kogoś kto robi takie rzeczy? Szczegóły są do ustalenia ;3 Piszcie do mnie tutaj w komentarzach, albo najlepiej na gg: 13063042  ;P Będzie mi potrzebny szablonik dla mnie i dla jeszcze jednego bloga (nie mojego aczkolwiek mojej przyjaciółki), który jeszcze nie powstał, ale niebawem powstanie. Mam nadzieję, że kogoś takiego tu znajdę i że mi pomożecie ^^

Jeszcze jedna rzecz ;3 Słuchajcie, wiem, że większość z Was też pisze. Jeżeli ktoś na przykład nie ma bloga, a chciałby się podzielić jakimś swoim opowiadaniem, to możecie mi je bez problemu wysłać ;3 Opublikuję je oczywiście z zaznaczeniem kto jest autorem i takie tam. Możecie do mnie pisać na podane wyżej gg, albo na mojego maila : maddiesakumato@gmail.com

Dobra, a teraz zapowiedź:

~CHAPTER 17~

"Przyłapani?"

"-Ouu, Kou-chan, jakie to było słodkie, takie uczuciowe. Normalnie jakbyście byli razem.-wyszczerzył się[...]"

&

"-Czyli Ruki...-zaczął Aoi.
-Tak, mama Rukiego nie żyje."

16 komentarzy:

  1. HAHAHA !!! Pierwsza! Ja tu sobie odświeżam stronę, a tu taka niespodzianka! Dziękuję za kolejną niesamowitą notkę. Widzę, że klimat Uru-Kotek ci się udzielił ^.^
    Jestem tu nowa, ale nigdy nic nie wiadomo(może się znamy? o.O nie wiem...) . W każdym razie tego bloga odkryłam i jestem nim zachwycona ^.~
    W tym rozdziale dużo Uru, zawsze jakaś odmiana. Zapowiedź kolejnego rozdziału ... Hmmm... Będzie ciekawie!

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże!! Cuuudo <3 Tylko dla czego skończyłaś w tak niesamowitym i przejmującym miejscu?? Jesteś zUa xD Opko naprawdę zajeb**te <3 ''Masz bitą śmietanę?'' I tu zaczęłam się śmiać jak opętana Ale za chwilę jak uspokiłam się i dalej zaczęłam czytać to uświadomiłam sobie jedno: jestem cholernie zboczona, bo przecież Urusiowi nie o to chodziło O__o Aż naszła mnie ochota na gofery Czekam na nexta! Tylko nie zwlekaj za długo bo się wkurzę ;D Pozdro ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Aoiś Uruś AOIHA!! Tak jestem od niej uzależniona... ale co tam :D oczywiście świetnie napisane... ah i te słowa Urusi... SWEET!! ciekawe co się stalo i kto to jest... zastanawia mnie co się stanie... i tytuł... ALE URUŚ I AOIŚ BĘDĄ RACE??... JUŻ SIĘ NIE MOGĘ DOCZEKAĆ!! bede cię gnębić na facebooku!!

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawe co ten braciszek chce od Urusia ?
    też lubię gofry :3
    fajny rozdział ,nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak ja też lubię gofry XD
    Ciekawi mnie zapowiedź następnego rozdziału.
    A tak ogólnie, wiem, że to nie jest jakieś ważne czy coś, ale zawsze można powiedzieć xD
    No, że jak piszesz jakąś wypowiedź np.
    - Lubię gofry - powiedział Uruha.
    to kropkę się wstawia tam dalej dopiero.
    a jak samo:
    - Lubię gofry.
    to wstawia się tu kropkę XDDDDDDDDDDDD
    Wiem, to takie fascynujące.
    I tak wolę naleśniki :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Po pierwsze arigatou za przydzielenie kolorku :D
    po drugie - AOIHA, kocham, kocham, kooocham Cie *klania sie nisko*
    i na koniec, jak moglas w takiej chwili przerwac, ja chce juz daaaalej ... moze byc niewesolo *ociera lezke*
    buziaki =***

    OdpowiedzUsuń
  7. O zła kobieto. Ja tu się tak wciągnęłam, a ty bezceremonialnie przerywasz >< Chryste, drugi Uru. @@ A co do Miyaviego... Nie wiem, w te ,,niebezpieczne'' klimaty wpędziła mnie wypowiedź Reity XD I tak słodko opisałaś tą miłość Uru i Aosia. Jejejej ;u;

    OdpowiedzUsuń
  8. Od kiedy Uruś ma brata ? O_O

    OdpowiedzUsuń
  9. Super :DD Juz nie mogę doczekać się następnej części :***

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurcze!!!! Dopiero tu trafiłam, a już mi się podoba :D Czekam na ciąg dalszy :**<3 Jaram się jak Uruha gofrem XD

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne :D Widzę, że akcja się rozkręca. Czytam twojego bloga od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz komentuję... Wybacz -_- W sumie piszę opowiadanie, ale jest ono dziwnee. Może lepiej jak nie ujrzy światła dziennego :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ah, jeszcze mam pytanko...
    KIEDY NEXT??? ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. You say what ? ! O bosh ale końcówka !! Uwielbiam twoje opowiadania ale chciałabym by było więcej scen z Yaoi oke ? KOCHAM CIĘ !!! >

    OdpowiedzUsuń
  14. Cały rozdział Aoihy *__* Me gusta ♥ Kyaaa~! Uruś jest przesłodki xD A ja...kocham Aoi'ego za jego troskliwość <3 Wgl to współczuje Urusiowi tego snu..też czasem miewam i nie są fajne. Tak prześladują człowieka >.<' Gooooooofry *rzuca się* Omniomniomniom xDD Aoihy rządzą~!
    Ha xD wtf, co to za brat się przypałętał? o_O Już go nie lubię >.< A sioooooo~!!
    btw...wszystko mi się przypomniało! xd Przeczytałam jednak całe 12 rozdziałów kiedyś, więc nie musiałam od początku ;p
    Co do poprzednich rozdziałów (nie pamiętam czy komentowałam jakiś) to: Uwielbiam Miyaviego, jego zachowanie i gadki <33 Chcę więcej akcji z Rukim i Reitą! Bo ja czuje, że coś z tego będzie ^^ Iiiii.... czekam na kolejny~! <3 ;3
    Pewnie zapomniałam o czymś napisać, bo jestem sklerotyczką, ale no...wybacz xD

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudny rozdzialik, jak wszystkie.Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dawaj częściej rozdziały, z których dowiadujemy się o przeszłości bohaterów. Ładnie proszę. A ta ich miłość jest taka urocza, naturalna. Bez zbędnych przesłodzeń. No i.... gofry! Omnomnom!

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za to, że komentujecie ;3 Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak ja to uwielbiam ;3 One mnie naprawdę napędzają, szczególnie jak w jeden dzień pojawia się ich ponad dziesięć, bo tak też się zdarzało ;D