wtorek, 20 listopada 2012

~CHAPTER 10~ "Siedemnastoletni geniusz" i "Milord Ruki"

~CHAPTER 10~

"Siedemnastoletni geniusz" i "Milord Ruki"

Odpowiedzi na Wasze komentarze pod rozdziałem ;)
Dobra, dobra, od razu dodam, że dzisiejszy rozdzialik jest z dedykacją dla Kayly i Pln. Dla Kayly dla tego, że czytając jej komentarz z pod rozdziału ósmego, aż spadłam z krzesła xD Masz dedyka za Dziecko Tęczy xD Dużo mu zawdzięczasz xD A Pln, dla Ciebie dedykacja z racji tego, że niedawno zwróciłaś mi uwagę o bardziej rozwinięte opisy uczuć Takanoriego podczas śpiewu. Mam nadzieję, że ten z tego rozdziału Cię zadowoli^^

Dodam jeszcze, że w linkach po prawej jest nowa pozycja, a mianowicie RAPE. Świetnie zaczynające się opowiadanie, więc polecam ^^

----------------------

I kolejny dzień w studiu, który spędzam z chłopakami. Może kiedyś się przyzwyczaję. Jechałem windą na trzecie piętro i czułem na sobie wzrok Reity, ale zbytnio się nie przejmowałem. Przyzwyczaiłem się już do tego, co było bardzo dziwne jak dla mnie. Zastanawiałem się, czy on tak wszystkich obserwuje, czy tylko mnie sobie wybrał. Ciekawe. Z jednej strony krępowało mnie to trochę, ale z drugiej... cieszyłem się. Cieszyłem się, że ktoś mnie zauważył, w ten pozytywny sposób.
— Widzę, że masz dobry humor — odezwał się Reita.
Uśmiechnąłem się.
— A czemu miałbym nie mieć?
— Nie wiem, bo... Wiesz, ostatnio tak sobie myślałem i wpadłem na to, czemu nie chcesz być z nami w zespole.
Drgnąłem. Co? To znaczy... jak? A jeśli powiedział reszcie? Nie... Uwierz. Na pewno nie powiedział. Nie jest taki, prawda? Prawda...?
— Nie bój się, Takanori, nie powiedziałem reszcie.
Czy on mi czyta w myślach? Odetchnąłem. Jeżeli nie... To do czego zmierzał? Milczałem. Westchnął.
— Boisz się nas, prawda?
Spuściłem głowę i pokiwałem nią. Skoro i tak wiedział wszystko, to po co to ukrywać? To była prawda. Bałem się. Może nie na tyle, żeby uciekać czy coś w tym stylu, ale nie będę ukrywał przynajmniej przed sobą, jak na nich reaguję. Obawiam się wszystkiego co mogą powiedzieć lub zrobić... Wiem, to nienormalne. Ale i tak się boję.
Poczułem dłoń Akiry na moim ramieniu i znów drgnąłem.
— Spokojnie, Takanori. Wiem, że czasem zachowujemy się jak idioci, ale nie musisz się nas bać. Nikt nie zrobi ci krzywdy.
Cholerny Reita. Czemu za nic nie mogłem go rozgryźć? Rano miał totalną głupawkę, potem był zmęczony, a teraz taki poważny i troskliwy? Ale w sumie... Cieszyłem się, że taki był. Poprawka. Cieszyłem się, że taki był w stosunku do mnie. Zacząłem się zastanawiać, czy gdybym miał starszego brata, też by się tak zachowywał? Albo... tatę...? Prawdziwego tatę?
— Hey, co ty się tak zamyślasz? — przerwał moje rozmyślania Reita.
— A, nie, tak jakoś... Wybacz — uśmiechnąłem się lekko.
— No i widzisz? Uśmiechasz się.
Spojrzałem na niego. A on znowu zaczyna z tym uśmiechem? Doprawdy, jest dziwny. Nie skomentuję tego.
— Dobra, dobra, wiem, że to debilne — teraz on się uśmiechnął. — Ale i tak myślę, że to jeszcze nie był twój prawdziwy, szczery uśmiech.
Czy on... powiedział to na głos? On... w sumie miał rację. Dawno nie uśmiechnąłem się tak naprawdę. Nie miałem powodów, nie miałem do kogo, ale też po prostu nie umiałem. Prawie zapomniałem jak to jest, cieszyć się z błahych rzeczy...
— Nie martw się, gwarantuję ci, że jeszcze się uśmiechniesz. Tak naprawdę.
Spojrzałem na niego. Uśmiechał się tak czule. Ciekawe, jak chciał to zrealizować. Wątpię, żeby mu się to udało.
Usłyszałem "ding dong" oznajmiające koniec przyjemnej jazdy i wyszliśmy z windy. Szliśmy korytarzem, gdy usłyszałem za sobą znany mi już głos.
— Reita! Młody! Czekaaajcieee!
Odwróciłem się. W naszą stronę biegł nie kto inny jak Miyavi. Ubrany na kolorowo i wyszczerzony jak dziecko, które dostało nową zabawkę, machał płytą, którą trzymał w ręku. Wyglądał jak... Dziecko Tęczy. Zachciało mi się śmiać. Aż się uśmiechnąłem.
— Byłbyś tak uprzejmy i nie nazywał mnie "młody"?
— Ależ, Takanori, spokojnie, spokojnie. Wiecie co to jest?
Pokazał na trzymaną w ręku płytę.
— Nie — pokręciłem głową.
— Chłopie, tu jesteś ty.. Nagranie jak śpiewasz. Ty... — zmierzył mnie groźnym i uważnym spojrzeniem.
Przeszedł mnie dreszcz. Ojjj...?
— Eee... Ja?
— Ty... Jesteś boski! BOSKI! — wyszczerzył się nagle.
Zrobiłem klasycznego zonka.
— Ż-Że co!?
— No, człowieku, Aoi z Uruhą porobili kopie i dali każdemu! Ale... ty jesteś wspaniały! Skąd ty się urwałeś? Czemu ja cię nigdy nie widziałem? Wiesz, że Itachiemu też dali? Był zachwycony! A to mają chłopaki szczęście, że znaleźli ciebie!
Meev mówił z prędkością dobrego karabinu maszynowego. Spojrzałem na Reitę, który się uśmiechał. Wiedział o wszystkim? Przeniosłem wzrok na czarnowłosego, który powoli zaczynał mnie przerażać.
— ...a ile ty w ogóle masz lat? — zakończył swoją wypowiedź Miyavi.
Zakłopotałem się. Powinienem mu powiedzieć?
— Wystarczająco dużo, żeby zostać sławnym i śpiewać lepiej od ciebie — wyszczerzył się Reita.
— Nie ciebie pytałem, Reita — uśmiechnął się. — A tak w ogóle to ja nie twierdzę, że śpiewa lepiej ode mnie. Przesz ja jestem boski.
— I na pewno bardzo skromny, co nie?
— Oczywiście, śmiałeś wątpić, Chuściak?
Eee, Chuściak...? Że niby... Lol?
— Oczywiście, że nie, kochane Dziecię Tęczy. Jak można w ciebie wątpić?
Haha! Czyli jednak Dziecko Tęczy! Dobrze, że nie tylko dla mnie tak wygląda.
— No, ja myślę, że to się więcej nie powtórzy — uśmiechnął się.
Reita tylko się zaśmiał.
— Dobra, chciałeś coś jeszcze?
— Cały czas chcę się dowiedzieć, ile młody ma lat.
— Miyavi... — teraz ja się odezwałem. — A co ci tak na tym zależy?
— Już ci wyjaśniam. Od kiedy chłopaki rozdali nagrania, czyli dziś z samego rana, to głowimy się nad twoim wiekiem, bo wyglądasz, bez obrazy trochę jak dziecko, a śpiewasz jakbyś to robił zawodowo co najmniej z piętnaście lat.
Uśmiechnąłem się.
— Tak bardzo chcesz wiedzieć?
— Tak.
— A na ile ci wyglądam? — westchnąłem.
— Na piętnaście.
— Reita też tak mówił. Pusto. Wyżej.
— Szesnaście.
— Pudło.
— Dwadzieścia?
— No to żeś walnął... Nie. Strzelaj dalej.
— Etto... Siedemnaście?
— Bingo — uśmiechnąłem się.
Miyavi zrobił wielkie oczy.
— Poważnie?!
— Tak.
— Geniusz... Siedemnastoletni geniusz.
— Przesadzasz...
— Nie, nie przesadzam. Chcę usłyszeć piosenkę, którą napisałeś z chłopakami — znowu się wyszczerzył.
— Ty wszystko chcesz usłyszeć — wtrącił się Reita. — Teraz odwal się od NASZEGO Takanoriego, bo będzie zajęty nagrywaniem. Bądź tak uprzejmy i nie wywracaj do góry nogami całego PSC tylko dlatego, że ktoś jest lepszy od ciebie — skończył z uśmiechem.
— Chuściak... Zadzierasz sobie ze mną. Nieładnie.
— Stop. Przestańcie już — teraz ja się wtrąciłem. Miałem już dosyć ich przekomarzanek.
Chłopaki zrobili duże oczy i zamilkli.
— Bardzo dobrze. Miyavi, wracaj do pracy, czy co ty tam robisz, Rei też. Do studia, ale to już, bo Kai nas pozabija.
Reita się roześmiał, a Meev zrobił chytrą minkę.
— No, proszę, jaki milord.
— Taa, milord Lucjusz — uśmiechnął się Rei. — Dobra, Lucjusz ma rację, musimy spadać.
— Okey, żegnaj, Lucjuszu, i jego paziu.
Meev odszedł podśmiewając się.

*****

— Ruki!
Patrzyłem na Uruhę jak debil. Ruki? Co Ruki? Jaki Ruki?
— Taka-chan, kiedyś słyszałem, że Lucjusz z jakiegoś tam języka na nasze to Ruki.
Tak... Od razu po wejściu do studia Reita opowiedział o naszym spotkaniu, a ja ochrzaniłem Uru, że rozprowadza moje nagranie bez mojej zgody. No cóż... Trudno.
— Hey, ale patrzcie, Ruki pasuje do niego, nie? — zauważył Kai.
— Patrz, Ruki, jesteś teraz fajny, bo masz swoją ksywkę — uśmiechnął się Aoi.
— Wcześniej też byłem fajny — odburknąłem.
Zaśmiali się.
— No weźcie, bo milord Ruki się na nas obrazi — wtrącił Rei.
— Tak. I powtrącam was do lochów na pożarcie, jeśli nie przestaniecie. Ale w sumie może być Ruki.
I w ten właśnie sposób zostałem mianowany na milorda Rukiego. Uśmiechnąłem się w duchu. Wariaci. Ale zdążyłem już ich polubić. To fakt.
— Dobra, chłopaki, żarty żartami, ale trzeba się nagrać, bo jutro rano ta piosenka ma być u Itachiego na biurku. Zmontowana.
Uruha jęknął.
— Znowu będę musiał siedzieć po nocy i montować...?
— No trudno, Uru, ktoś to musi robić, a ty się znasz najlepiej.
Kouyou znowu jęknął.
— Spoko, zostanę z tobą, Uru — uśmiechnął się Aoi.
— Nie musisz, pojedziesz do domu się wyspać i wrócisz rano mnie obudzić. W końcu jeden nieprzytomny gitarzysta to nie to samo, co dwóch — zaśmiał się.
— To zamierzasz tu nocować?
— A co? Przecież ja to skończę gdzieś o czwartej, zanim przyjadę to będzie przed piątą, położę się na półtorej godziny i będę musiał wstać, żebyśmy się wyrobili na ósmą. Opłaca mi się wracać?
— No... nie.
— No właśnie.
— Ale...
— Uznaję tę rozmowę za zakończoną, nic mi się nie stanie — przerwał mu Uruha.
— Dobra, chłopaki, nie jęczeć. Im szybciej to nagramy, to Uruha będzie miał więcej czasu, żeby to zmontować. Brać gitary, a nie gadacie — stwierdził Kai.
— A czemu Uru ma to montować? — spytałem. — Nie ma od tego monterów czy coś...?
— Ruki, są, tylko oni montują piosenki wszystkich i nie możemy dać im tego dzisiaj. Nie zrobią tego na jutro. Nie płacą im za siedzenie po godzinach, a my to potrzebujemy na jutro.
— Aha, spoko.
— Dobra, to gitary i się nagrywać.
W takich chwilach okazywał się jego duch przywódcy.
— Gotowy, Ruki? — spytał mnie biorąc pałeczki i siadając przed perkusją.
— Tak, gotowy.
— Okey, najpierw ogarnę cię z mechaniką. Najpierw nagrywamy wspólną wersję, a później każdego z osobna, resztę mogę ci wyjaśnić po fakcie.
— Spoko — uśmiechnąłem się.
Wziąłem mikrofon i podszedłem do statywu. Stał idealnie po środku. Za mną perkusja, po lewej Uruha, a po prawej Rei i dalej Aoi. Chłopaki wszystko podłączyli i zaczęliśmy. Zamknąłem oczy i zacząłem śpiewać. Żałowałem, że piosenka nie była dłuższa. Czemu? Bo czułem się szczęśliwy mogąc ją śpiewać z chłopakami. Naprawdę szczęśliwy i bezpieczny. A może jednak powinienem się zgodzić? Miałem wrażenie, że od tej decyzji zależy teraz moje życie nie tylko fizyczne, ale też psychiczne. Może przy nich wyzbędę się moich lęków? Na samym końcu piosenki byłem już pewny, że chcę z nimi zostać nie tylko dlatego, żeby ich nie zawieść, ale też dlatego, żeby po prostu być szczęśliwym. A taki się czułem śpiewając. Z nimi. Wyciągnąłem ostatnie dźwięki i otworzyłem oczy. Mężczyźni skończyli grać. Spojrzałem na Reitę nie wiedząc czemu. Uśmiechnął się do mnie, a Uruha zapisał ścieżkę dźwiękową.
— Okey, zapisane. Teraz każdy po kolei. Kai? Zaczynasz.
— Spoko.
Odsunęliśmy się, a Kai wziął pałeczki i zaczął grać swoją partię jak gdyby nigdy nic. Widać było, że to profesjonalista. Uruha za to założył takie śmieszne, duże słuchawki i siedział przed konsolką pilnując wszystkiego. Następny nagrywał się Rei, Aoi i Uruha zostawiając konsolę pod opieką Kaia.
— No, to teraz Ruki — uśmiechnął się odstawiając gitarę.
Dał mi duże, czarne i szczelne słuchawki. Spojrzałem pytająco.
— Będzie w nich lecieć sama ścieżka dźwiękowa, która tam była nagrana przez nas już szybciej, ale jak będziesz śpiewał, to nagramy tylko twój głos, zrozumiano?
Przytaknąłem.
— To zakładaj słuchawki, do mikrofonu i śpiewaj. Nie będziesz nas w nich słyszał, hehe.
Uśmiechnąłem się, podszedłem do mikrofonu i założyłem słuchawki. Kuzynek odliczył na palcach do trzech, po czym usłyszałem muzykę. Zaśpiewałem wszystko jeszcze raz coraz bardziej upewniając się w mojej decyzji. Chcę z nimi zostać. Skończyłem i zdjąłem to ustrojstwo z uszu. Ciężkie było.
— No, już widzę tą minę Itachiego, gdy mu to zaniesiemy — powiedział Aoi.
— Tak, ja też chcę ją zobaczyć.
— Trzeba podziękować Takanoriemu — zauważył Reita.
Spojrzałem po nich wszystkich.
— Tak, powinniśmy — przytaknął mu kuzynek.
— Przestańcie. To ja powinienem wam podziękować, a nie wy mi...
— Ruki? Co ty mówisz? Czemu niby?
— Bo... daliście mi szansę. Cieszę się, że tak wyszło.
— Ruki, czy to oznacza, że zgadzasz się dołączyć do zespołu? — chciał się upewnić Kai.
— Ja... Jeśli dalej mnie chcecie to tak.
Reita położył mi rękę na ramieniu.
— W takim razie witamy cię jako członka the GazettE, Ruki.

---------------------

Rozdział przedłużony o duuużo, hehe ^^ Następny będzie strasznie długi, bo go jeszcze nie skończyłam i zamierzam jeszcze go ciągnąć trochę, a na chwilę obecną ma już dziewięć kartek A5, więc trochę jest xD No dobra. To jedziem dalej:
Nana: Jeszcze się pytasz? Oczywiście, że chcę linki do Twoich blogów. Co do życzeń o ciekawe scenki... to myślę, że scenka jest ale bardziej opisująca i taka, która pomaga zrozumieć Rukiego i jego uczucia. A powiem Ci, że ja te rozdziały pisze w zeszycie z wyprzedzeniem, więc niekoniecznie będzie tak jak sobie zażyczycie xD Ale zdradzę, że w jedenastym chapterze będzie ciekawa scenka pomiędzy Aoim i Uruhą. (Tak, czyli to obiecane rozwinięcie). Według mnie nawet bardzo ciekawa. Hehe xD
Juri: Dziękuję, dziękuję, dziękuję ^^
Keshito: Wiedziałam, nigdy Ci nie będzie pasować długość notki ale chyba wiem jak będę mogła Cię zadowolić. Dam Ci mój zeszyt xD Tam jest duuużo rozdziałów do przodu. Nie, żartuje, nikt z was go nie dostanie, hahahaha! Trzeba cierpliwie czekać ale i tak Was kocham ^^.
Pln: Zacznę od tego, że Twoje komentarze zawsze dodają mi otuchy i takiej motywacji do pisania. Tak, co do uczuć Reity starałam się jak najbardziej realistycznie je odtworzyć. Martwiłam się, że trochę to zagmatwałam opisując to no ale cóż... nie każdy ma poukładane myśli i Rei widocznie do takich nie należy xD Tak, to prawda, staram się wkładać w to co piszę samą siebie. O notkach informowana będziesz, oczywiście ^^
Kayla: Nie martw się... rozumiem. Ja dzisiaj mam ostatni dzień ferii i wracam juro do szkoły ;( Bardzo źle... no ale cóż... mam Was, przeżyję ^^ A co do tempa Ruksa, myślisz, że aż miesiąc mu to zajmie? Hahaha xD Nie, no dobra, trzeba jeszcze doliczyć resztę Gazetto i uwzględnić brak weny, który czasem nawiedza każdego twórcę ^^ Co do Meeva, to tak w połowie, bo niekoniecznie humor będzie poprawiał (jak to on, hehe xD) ale na pewno wprowadzi ciekawą rzecz. Meev to Meev, on zawsze musi coś wprowadzać (albo niszczyć). XD
Miho: Dziękuję za komentarz ^^ I nie zabij siostry, za to, że wiem kim jesteś xD W sumie i tak bym się skapnęła prędzej czy później xD Ale serio, nie zabij siostry xD A błędy staram się poprawiać, ale zawsze mi się jakiś zdarzy — .— No cóż, zostań ze mną na dłużej ^^
Hakkai: Widzisz? To prawda, masz zdolną rodzinę xD Przyznaję. Według mnie też mogliby ją zniszczyć, nie miałabym nic przeciwko xD
Rape: Ano proszę bardzo ^^ Mi też się nagłówek podoba (choć o tym już mówiłam), a wy jesteście już u mnie w linkach ^^ Dzięki ;D

W następnym chapterze:

"— A-Ale... Ja mam tu mieszkać?
— No, a gdzie niby?
— Znaczy... bo... nie chcę ci się zwalać na głowę i w ogóle...
— Ruki, to nie tak. Fajnie będzie jak będziesz mieszkał ze mną. Poza tym, gdzie pójdziesz? I nie myśl, że robię to z litości. Co to, to nie. Robię to, bo chcę."
AND
"Spadliśmy na kanapę tak, że Aoi opierał się rękami po obu stronach mojej głowy. Mimo, że był to wypadek, czas się dla mnie zatrzymał i wstrzymałem oddech..."

9 komentarzy:

  1. Czekam na ciąg dalszy wciągnęło mnie. Kocham The GazettE i gdy czytam twoje teksty to czuję się jakbym wchodziła w skórę Ruksona. I bd to powtarzała za każdym razem kocham twój styl pisania. ^^ <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym razem czuję się wielce usatysfakcjonowana :3 świetnie oddałaś odczucia 'Maleństwa', momentami nawet przerywałam lekturę, by wszystko sobie poukładać. (czyt. pokręcona logika Pln :3). Początek bardzo dobry, znowuż rozczuliłam się Reitą. "(...) Wiem, że czasem zachowujemy się jak idioci ale nie musisz się nas bać. (...)" Nie wiem dlaczego, ale to zdanie strasznie mnie śmieszy. Niby taki poważny charakter tekstu, a tu nagle owa epicka sentencja xD nie próbuj tego zrozumieć, po prostu mnie to bawi ;] Miyavi jak zwykle swoją osobą rozładowuje wszelkie napięcia i sprawia, że aż się uśmiechać chce. A później scena w studio - bez wątpienia moja ulubiona. Urzekłaś mnie Rukim, który tak jakby wkracza na nową ścieżkę życia. Teraz wszystko się zmieni, miejmy nadzieję, że odnajdzie to swoje, upragnione szczęście :)
    No i oczywiście, dziękuję za dedykację :3 i cieszę się, że moje komentarze tak na Ciebie wpływają :) *chowa się pod wpływem tylu miłych rzeczy, przeczytanych na swój temat*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tylko weszłam od razu poprawił mi się humor ^^ Hehehe Lucjusz - Ruki haha w życiu bym nie powiedziała tak więc masz duuuuużego +. W ogóle fajnie, że "Milord" w końcu oficjalnie dołączył do zespołu :):) A co do tej płyty, to nie powiem Uru nieźle pokombinował :DD No i Meev, czyżby miał w planach coś zniszczyć? ;> B.podobała mi się scena z jego udziałem, była taaaka hmm... do niego pasująca.Eh, takiego to zawsze pełno, a i dziękuję za dedykację ;*
    Cóż mnie wyobraźnia już ponosi co do następnego rozdziału :)) Do następnej! :*)

    OdpowiedzUsuń
  4. No. Teraz to jest git xD Jestem w pełni usatysfakcjonowana. A tez zeszycik... to wiesz... możesz mi daaać. Ja się nie pogniewam. Nikt nie musi o tym wieeedzieć...

    OdpowiedzUsuń
  5. A więc... Energię dostarczono A pytam, pytam tak na wszelki wypadek... ;] Ale skoro piszesz w zeszycie to mam nadzieję że coś dla mnie extra napiszesz a może jak się ładnie uśmiechnę to... xD Mrauu... Mam nadzieję że b. ciekawa a ja bym nawet rzekła gorrrrrącaa.. ;] Ja się "podpinam" pod propozycję z tym zeszycikiem.. ;] A tak co do noci to... Hmm.. No sama nie wiem czy coś pisać czy nie... No może się jednak "zlituję" i.... Coś jeszcze "naskobię"... a więc : kapitalnie że się Rukson - Lucjan zgodził, ale wiesz ja i tak chcę gorrącą scenkę z nim i Reitą a i mogłoby być więcej Meeva... xD Rozwalił mnie dialog pomiędzy "Dzieciem Tęczy" a "Szmaciarzem" znaczy się "Chuściakiem" miało być xD Ale Rei jest zaborczy... Taki jakby zazdrosny o Ruksona... Dobrze mi się wydaje.. .? No to chyba tyle bo się i tak już załamiesz jak zobaczysz rozmiar tego komęta... Bo wiesz ja oczywiście nie muszę mówić jak b. mi się podoba to opo... ;] Czekam... ^^

    Ps. :
    Proszę o pozytywne rozpatrzenie podania...
    ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. YYYY no więc tak nie mam weny ani nic i nie chce mi sie komenta pisać chociaż tekst genialny. Zostałam zmuszona przez pisarza o to by napisać komentarz! TO skandal ! Chociaż wole napisać bo jezzcze nie bd miała dostępu jak nie napisze. Więc pisze z przymusu i tyle

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem z ciebie dumny. Dzięki temu, że publikujesz swoje dzieła w internecie przynosisz radość wielu fanom tego typu opowiadań. Osobiście nie lubię czytać takich opowiadań lecz te naprawdę bardzo mi się podoba. Czekam na następny rozdział. i pytanko... kiedy robimy następny cosplay ? *3* <3

    OdpowiedzUsuń
  8. oo ja. wciagnelam sie w twoje story pisane twoimy rekoma... pardzo podoba mi sie ten styl pisania. :)
    ciekawa historia i co ten Rukus takii niesmilay :) czekam na dalszy rozwoj akcji.

    ps. dodalam do linkow. Poinformujesz mnie o newsie ?
    http://play-of-psychopath.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Aiden vel Ai-chan31 lipca 2013 12:40

    Wyborna ksywka, milordzie. A tak a propos. Ruki to po rosyjsku "ręce" xD. A teraz rączki w górę xD (od dziś nabiera to zupełnie innego znaczenia xD). A to dziecko tęczy za każdym razem mnie rozwala... A ten wewnętrzny smutek Rukiego i żal... Tak cudownie to opisujesz. Brawa milordzie.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za to, że komentujecie ;3 Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak ja to uwielbiam ;3 One mnie naprawdę napędzają, szczególnie jak w jeden dzień pojawia się ich ponad dziesięć, bo tak też się zdarzało ;D